Dlaczego głos oddany na koniec przez tego w kapeluszu, został uznany za ważny? Każdy miał jakieś wątpliwości, ale w konsekwencji każdy podał jakiś argument lub coś wynikało z jego postawy. Natomiast ten gościu w kapeluszu miał gdzieś całą tą sprawę, widać to było od samego początku sprawy. Jego argumentacja brzmiała "bo tak", chciał szybciej wyjść. I teraz tak... Nie wiem czy dobrze rozumuje - uznali jego głos tylko dlatego, że okazał się kompletnym ignorantem, który nie miał nic do powodzenia w tej sprawie? Uznano jego głos tylko dlatego, że stanął po ich stronie, a nie chcieli argumentów bo nie miał nic do powiedzenia, uznali go za żałosnego, ignoranta?
Wydaje mi się, że jego głos musiał być ważny bez względu na to czy ma argumenty czy nie. Po prostu był jednym z przysięgłych i tym samym jego głos był siłą rzeczy uznany.
A jak dla mnie, glos byl wazny, poniewaz facet sam sie wydal. Chodzilo mu o jakis rodzaj zemsty za to, ze 'nie udalo mu sie' z wlasnym synem. Chcial wyzyc sie tym samym na oskarzonym, gdy na koncu az zaplakal nad swoim glosem nie potrzeba bylo wiecej argumentow. :)
To zabawne bo gdyby na początku zagłosowało 12 osób za winny to uznano by głosy 11 ludzi którzy głosują z osobistych pobudek bez analizy sprawy. Nie musi tłumaczyć czemu zagłosował tak a nie inaczej, na samym początku więcej niż połowa z nich chciała skończyć to jak najszybciej bez nawet rozmowy na ten temat.