Ok, możecie się czarować i snobić jakie to nie jest arcydzieło ale taka jest prawda. Film zapewne ważny z punktu widzenia historii kinematografii ale sama historia i sposób narracji jest naiwny i przewidywalny. Jeden przeciwko wszystkim, odnosi spektakularne zwycięstwo. Argumenty strony 'za skazaniem' są w zasadzie żadne.
Jeśli już nadawać mu wartość z dzisiejszej perspektywy to można go przeinterpretować tak, że łatwiej w dyskusji zasiać ziarno niepewności i atakować ideę niż ją bronić. Również sposób tego rodzaju dyskusji nad skazanym chyba raczej miał pokazać patologię takiego, a nie innego systemu sprawiedliwości, w którym wszelkie małostkowości i wady ludzi przenoszą się na jakość wyroków.
Niestety nie dam 10, 9 ani nawet 8 "bo tak wypada" i kinowe snoby muszą tak robić. Bo nie muszę.