Henry Fonda jako nr 8. Za spokój, nieustępliwość i myślenie. Z kolei Pana nr 3 cenię za... nieustępliwość, choć irytujący był. No ale gra aktorska na najwyższym poziomie.
przez "pojedynki" tych dwóch panów po prostu muszę raz na jakiś czas obejrzeć 12 :)
Obaj aktorstwo poziom rzadko osiągalny we współczesnych produkcjach niestety ale lepszy chyba Cobb;d
Lee J. Cobb zdecydowanie lepiej ukazał tragedię swojej postaci, był dużo bardziej złożony od postaci kreowanej przez Fondę. Do tego symbol- Fonda, jako uosobienie dobra w białym kostiumie, natomiast Cobb reprezentujący zepsucie w ciemnym. To od razu rzuciło mi się w oczy, gdy dwa lata temu, po raz pierwszy oglądałem 12 Angry Men.