Najlepszy film sądowy jaki w życiu widziałem. Rewelacyjnie zrealizowany, zero niedociągnięć,
świetna gra aktorów, a zwłaszcza Henry'ego Fondy. Znakomite dialogi i perfekcyjny niepowtarzalny
klimat wgniatajacy w fotel.
Dla mnie też ten film to arcydzieło! Widziałam go wiele razy, czasem do niego wracam, bo mam go na płycie dvd, ale największe wrażenie zrobiła na mnie wersja z polskim dubbingiem! Przecież film ma wiele momentów, gdy wszyscy panowie mówią jednocześnie i lektor nie jest w stanie wszystkiego dokładnie oddać. Nie jestem miłośniczką dubbingów, akurat w tym filmie spełnia on świetną rolę. Pozdrawiam.
Tak. To rzadki przykład arcydzieła. Tylko 20 filmom (na kilka tysięcy ocenionych) dałem ocenę 10/10.
A widziałeś ten film z dubbingiem? Gdzie słyszysz ich dyskusje i wszystkie głosy jednocześnie? Ekstra! Pozdrawiam.
Owszem. Ale także bezlitośnie obnaża wady systemu sędziów przysięgłych - to nie są zawodowi prawnicy wykształceni w danej dziedzinie prawa (sprawy karne, cywilne, rodzinne, handlowe, odszkodowawcze itp.), tylko zwykli ludzie, którzy - jak w tym filmie - spieszą się na mecz lub proszoną kolację, są uprzedzeni do określonych grup ludzi (społecznych, rasowych, narodowościowych itp), olewają wszystko, co nie jest ich własnym interesem , są znudzeni sprawą, lub męczy ich upał. Ja osobiście, jako prawnik już na emeryturze, wolałabym być sądzona przez zawodowych sędziów, a nie przez grono przypadkowo wybranych ludzi. A gdybym była niewinna, a w tej grupie nie znalazłby się ten jeden człowiek, który miałby wątpliwości ?
Może raczej na odwrót, ten film pokazuje tragiczne wady systemu sądowniczego w ogóle, czy to z przysięgłymi, czy nie. W filmie było mnóstwo argumentów za niewinnością chłopaka, nadal oczywiście pozostawało mnóstwo argumentów za tym, że jednak był winny, ale nie wystarczająco, żeby go skazać. Dramat jest w tym, że cały system sądowniczy, prawnicy, którzy są wykrztałceni i w teorii powinni znać się na tych rzeczach, w rzeczywistości są bardzo często niekompetentni.
Jak ten prawnik chłopaka mógł nie wpaść na całą masę argumentów, do których przysięgli dochodzą podczas trwania filmu? Ci "zwykli", ale jednak inteligentni i wykształceni ludzie okazali się nieporównanie efektywniejsi w tym przypadku od adwokata po studiach i całego systemu.
Tak, zgadzam się z tym co piszesz, ale uważam, że właśnie moc tego filmu polega na tym, że ludzie przypadkowi, w zasadzie nie mający głębszego pojęcia o systemie prawnym, znajdują się w sytuacji dla nich ekstremalnej, a świadomość właśnie tego stanu i odpowiedzialności miał na początku tylko przysięgły nr 9, czyli Joseph Sweeney (jego życiowa rola). Dalszy rozwój akcji filmu został w mistrzowski sposób poprowadzony przez Sidneya Lumeta. Wielkie dzieło, pozostające i w głowach i w sercach ! Pozdrawiam :)
W naszym prawie sądziłby 1 sędzia zawodowy i 2 ławników. I z własnego zawodowego doświadczenia wiem, że sędziowie często nie rozumieją, o co chodzi w sprawie - bo nie są przecież księgowymi, lekarzami, matematykami itp. Uważam, że ławnicy powinni być dobierani wg ich zawodów, umiejętności i wiedzy, a nie przypadkowo, po kolei z listy, a tak się dzieje najczęściej. Nadto powinna być większa rola biegłych sądowych - specjalistów z różnych dziedzin, ale tak się przeważnie nie dzieje, bo biegli - to dodatkowe koszta sądowe. Pozdrawiam.
Podobną sprawę (o zabójstwo zagrożone najwyższą karą - u nas dożywotnim pozbawieniem wolności) sądziłbym sąd w składzie 2 sędziów zawodowych i 3 ławników. Ale to tylko dygresja. Co do filmu to bez wątpienia. ARCYDZIEŁO! Przede wszystkim sam punkt wyjścia czyli widzimy naradę ławników, bez wcześniejszego skupiania się na sprawie. Aktorstwo najwyższej próby, prawie czuć tą duszną, gorącą atmosferę sali narad. Coś wspaniałego. Jeden z tych scenariuszy, że każdy żałuje, iż sam takiego nie napisał... Polecam!