Jakie jest Wasze zdanie? Uznalibyście chłopaka za winne czy za niewinnego?:)
Hmm...
Myślę że jednak był winny, jako iż wątpię by ktoś inny mógł to zrobić. O śladach włamania nic nie wiadomo, a i świadkowie nie widzieli nikogo więcej. Choć na czas trwania filmu, nawet ja zostałem przekonany że jest inaczej.
Myślę, że o to w tym filmie chodzi by odpowiedź na Twoje pytanie była jedna: "nie wiem". A skoro "nie wiem" to znaczy, że niewinny. Taki jest porządek rzeczy, na tym polega sprawiedliwość. Skazać można tylko tego, co do którego nie ma żadnych wątpliwości. Stąd stara prawie jak nasza cywilizacja zasada, że lepiej uniewinnić stu winnych niż skazać jednego niewinnego. Więc odpowiedź typu: "pewnie był winny", czy też: "bardziej prawdopodobne, że był winny niż, że był niewinny" mimo wszystko musi skończyć się uniewinnieniem.
moim zdaniem chłopak był niewinny. zapewne twórcy filmu chcieli pokazać zawodność amerykańskich sądów.
dokładnie, zasada jest taka:wszelkie wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonego (zasada KPK). i właśnie to jest tutaj pokazane. nie wiemy czy jest winny, po prostu wątpimy w jego winę a to nie pozwala, w żaden sposób nam skazać.
racja całkowicie się z wami zgadzam, ten film ukazuje nam jak łatwo można było posłać (jakby nie było) młodego chłopaka na "krzesło". Ukazywał bardzo nie roztropne działania przysięgłych, kompletnie nie profesjonalne podejście do sprawy. Większości z nich. Jednemu śpieszyło się na mecz, drugiemu do domu( nie pamietam dokładnie oglądalem raz, późno, ze 2 miesiace temu :P ).
Świetny film, moim zdaniem prosta konstrukcja tego obrazu, powoduję iż film ten można odbierać na wiele sposobów, nie tylko przez pryzmat sprawy sądowej, ale i przez wiele innych codziennych przydarzających się nam sytuacji, jak wiele złego może wyrządzić pochopną decyzją, niezainteresowaniem się, nie zagłębieniem się w sprawę.
Rewelacja 9/10
A ile błędów ortograficznych można popełnić poprzez niezgłębianie się, nawet i pochopne, w reguły ortografii...
pomyślcie, co sami zrobilibyście na miejscu owych, w zasadzie 11, przynajmniej z początku, gniewnych ludzi. Komu, podczas najgorętszego dnia roku, chciałoby się siedzieć w ciasnym pomieszczeniu bez klimatyzacji, za to z jedenastką jakichś ludzi i dyskutować nad rzekomo jasną i oczywistą sprawą, podczas gdy można było ten czas spożytkować znacznie inaczej...
Moim zdaniem nie da się jednoznacznie orzec o winie oskarżonego, ponieważ wiemy o nim tylko tyle, ile powiedzieli przysięgli, a to stanowczo za mało. W ogóle, o całe sprawie wiemy tyle, ile oni wykrzyczeli czy powiedzieli.
Wydaję mi się także, że stosunkowo łatwe zadanie miał scenarzysta. Myślę sobie nawet, że mógłby zacząć pisać scenariusz od końca. A skądinąd łatwe zadanie wynikało z tego, że tak naprawdę mógł sam sobie dobierać argumenty, które potem tak finezyjnie obalano.
pozdrawiam serdecznie.
Gdybym mial wiedze taka jak ci ludzie na poczatku filmu, powiedzialbym, ze winny - bo to bylo oczywiste. Dopiero gdy Davis zaczal rozkminiac wszystkie fakty jasne stalo sie, ze chlopak jest niewinny.
amerykańskie prawo jest beznadziejne,unas sprawa była by do ponownego rozpaczanie anie uniewinniony , no cóż ale w tej konkretnej sytuacji glosował bym za uniewinnieniem
ja mam 2 wątpliwości- jedną na korzyść oskarżonego, drugą na niekorzyść:
1. jeśli by zabił i wiedział, że był widziany przez sąsiada z dołu, to by nie ryzykował powrotu do domu po nóż
ale...
2. w takim razie kto i po co zabiłby tego ojca i jakim cudem czujny sąsiad z dołu nic nie słyszał?
Moim zdaniem bardzo ważną rzecz pomijacie. O niewinności chłopaka świadczy właśnie fakt, że nie pamięta na czym był w kinie, gdyby przygotował sobie to alibi, to zdecydowanie znałby odpowiedź na to pytanie.
A mnie o jego niewinności przekonuje jedno...
Zabił ojca w gniewie. Był dość przytomny, żeby wytrzeć odciski palców z noża, ale nie żeby go zabrać? A potem wraca... To się nie trzyma kupy :)
Biorąc pod uwagę, że prawie w całym świecie sądownictwa wyrok wydaje się na podstawie suchych faktów, dowodów i zeznań to chłopak był winny. Można doszukiwać się tak jak to zrobili bohaterzy w filmie, powodów wynikłych sytuacji, niemniej jednak chyba w większości sądów, na podstawie takich dowodów i zeznań, chłopak poszedłby siedzieć. Guilty.
nikt nie może powiedzieć czy myśli, że chłopak jest winny czy nie, bo nie byliśmy świadkami procesu!!!!!!!!!!!!
Jak dla mnie winny, zdecydowanie.
Ja bym się skupił raczej na okolicznościach łagodzących niż na podważaniu winy. Ojciec go bił i poniżał, mógł gość nie wytrzymać.
Kary śmierci ani dożywocia absolutnie bym za to nie dał, kilka lat więzienia jeśli już.
Mimo to Fondę za rolę przysięgłego uznano 1 z 50 największych bohaterów w historii kina. Może jednak coś w tym jest.
Polecam najnowszy film Lumeta "Uznajcie mnie za winnego". Tam zdecydowanie pokazano łatwowierność i naiwność przysięgłych, a co za tym idzie, zawodność sądów. Tym bardziej, że na faktach.
Wysyłając chłopaka na krzesło elektryczne musiałbym być w 100% pewny, że to on był sprawcą. Jak ja jednak miałbym być 13 przysięgłym to głosowałbym za tym że jest "niewinny" ponieważ pojawiło się wiele znaków zapytania.
Not guilty.
Aby posadzić kogoś na krzesło musisz mieć 100% pewności, a tutaj co mamy takiego pewnego. Nic tu nie jest pewne pod każdym względem. Kobieta z wadą wzroku nie mogła widzieć sprawcę w nocy i na dodatek, kiedy przejeżdżała kolejka. Mogła kogoś tam widzieć, ale nie mogła mieć 100% pewności bo to jest nierealne, zwłaszcza, że jeśli dobrze pamiętam dzieliło ich 18 metrów. Co jeszcze widziała całe te zdarzenie po tym jak się obudziła. Jak się budzisz to człowiek z dobrym wzrokiem miałby problem z rozpoznaniem kogoś. Miała przecież na to tylko chwilę więc ten świadek dla mnie jest nikim.
Co do staruszka. Na starość to ma się problemy i ze słuchem i ze wzrokiem, a on niby wszystko miał usłyszeć co kto mówi, każde słowo, kiedy przejeżdżała kolejka? Litości bzdura...
Co z tego, że składają pod przysięgą. Pod przysięgą możesz tak naprawdę mówić co chcesz co Ci się podoba, a w przypadku tych świadków i tak by im nic nie zrobili. Dziwię się tym osobom, którzy piszą tutaj, że jest winny. Jest tutaj wiele niewyjaśnionych argumentów, świadkowie tak naprawdę z dupy i mamy im wierzyć? Bzdura.
Oczywiście niewinny, nawet jeśli to zrobił to i tak nie mamy prawa kogoś posadzić na krzesełko jeśli nie mamy 100% pewności. Zresztą chłopak był bity codziennie więc miał motyw, gdybyśmy mieli być na jego miejscu to wątpię, żeby ktoś takie katusze znosił, ale nie było mocnych argumentów, aby go skazać.
Pozdrawiam :)
Jeśli idzie o zeznania to mogły to być konfabulacje a nie kłamstwa. Prosty
przykład? Z grupą zdrowych studentów przeprowadzono eksperyment. Przez
kilka tygodni, codziennie przeprowadzano ich tą samą ścieżką przez las.
Opowiadano przy tym bardzo sugestywne historie na temat działań
partyzanckich na terenie lasu. Co się okazało? Po tych paru tygodniach
większość studentów była całkowicie przekonana, że widziała na własne oczy
żołnierzy, była gotowa nawet podawać ich liczbę, opisać umundurowanie itd.
Kobieta mogła poddać się sugestii, że widziała tę a nie inną osobę
mordującą ofiarę. W wyniku stresu, wypytywania, to bardzo prawdopodobne.
Dlatego zeznania świadków nie mogą być rozstrzygające w takich sprawach.
Poza tym słyszałem o sprawach porwań i zabójstw, kiedy komisariaty
przyjmowały zgłoszenia. Kolejny przykład: pani zgłosiła, że widziała
zabójcę w brązowym pick-upie. Okazało się, że oskarżony jeździł zielonym
sedanem. Nikt mi nie wmówi, zresztą specjaliści są podobnego zdania, że
zeznania mogą być traktowane jako rozstrzygające w takiej sprawie.
Zwłaszcza tak łatwo podważalne zeznania.
Ja pewnie także bym go uznał za winnego, lecz po ostatecznym obejrzeniu filmu, i porównaniu dowodów z tym co przez półtora godziny mówił nam Fonda, pownie także bym powiedział NIEWINNY.
Oni też nie rozstrzygają czy jest winny. Zresztą wcale nie jego wina jest
przedmiotem filmu. Ale po informacjach zawartych w filmie, podważeniu
wszelkich materiałów dowodowych, nie można go uznać za winnego. Sprawa była
poszlakowa - brak odcisków i wiarygodnych zeznań. Nie ma innej możliwości -
niewinny, na podstawie uzasadnionych wątpliwości.