Ale została zmarnowana. Myślę że autor filmu nie rozumie jednak zupełnie mechanizmów
politycznych albo udaje idiotę żeby nie podpadać. Było kilka dobrym momentów takich jak choćby
przemówienie Aladeena- kiedy mówił o tyranii i dominacji bogatych- myślałem że przywódcy
państw zachodu powiedzą "ale my to już wszystko mamy, to właśnie nam daje demokracja".
Odwrócenie sytuacji było by w tym momencie idealne żeby pokazać chociażby dyktaturę
gospodarczą zachodu chowaną pod hasłem "demokracja". A ten zaczął bredzić o demokracji
jak o miłości. No cóż, wygląda na to że Cohen wcale nie jest takim skandalistą jakim chciałby
być, albo to skandalizm kontrolowany.