I o to chodzi. Film pokazuje faceta, który chce całkowicie zapanować nad swoim życiem. Chce mieć kontrolę nad wszystkim co robi. Wszystko było do przewidzenia, bo nie można kontrolować wszystkiego. Mimo, że stara sobie wszystko logicznie poukładać, to wpada w paranoję i zostaje świrem.
Świetne.
Moim zdaniem to przestroga. Przestroga przed nami samymi.
Moim zdaniem chodzi o coś głębszego niż tylko o to o czym napisałeś... Film pokazuje nasze codzienne rytuały, czynności które powtarzamy. Inni ludzie denerwują bohatera, podczas gdy sam jest irytujący do granic możliwości w prawie wszystkim co robi. Jego zwyczaje wydają się głupie i bezsensowne, ale takie ma każdy, niekiedy denerwując się iż parzy herbate o 30 sekund za długo... Moim zdaniem jednym z ważniejszych momentów jest jedna z ostatnich scen jak w mieszkaniu Przybylskiej dowiaduje sie ze to ta mała dziewczynka hałasuje piłeczką/kangurkiem, a on rzucając ją na ziemie nic nie słyszy- nie denerwuje go ten odgłos. Inaczej mówiąc film zwraca nam uwagę na samych siebie, abyśmy zastanowili się nad tym co robimy bo wydawać nam się może iż nasze zachowanie jest właściwe, podczas gdy inni mogą nas postrzegać tak jak Marek Kondrat wszystkich wokół. Do całości dorzuciłbym to iż Kondrat pokazuje nam jak jego życie jest "niesprawiedliwe"... Marzy o wspaniałej kobiecie która może odmienić jego codzienność, że wszystko będzie dobrze... W moim mniemaniu jest ona synonimem deski ratunkowej którą każdy chce osiągnąć i żyć w spokoju, ale nic jednak nie spełni jego oczekiwań i tak jak aktor odrzuci to co dał mu los, w tym przypadku kobietę która zgadzała się z każdym jego słowem i dopasowywała się do niego jak ciecz w naczyniu, a mimo to rezygnuje z niej stawiając poprzeczkę jeszcze wyżej. Tyle z mojej strony.
Co do Twojej interpretacji, moim zdaniem nie tyle chciał kontrolować swoje życie, co żeby wszyscy dopasowali się do niego i nawet takie rzeczy jak rozmowa dwojga ludzi czy szczekanie psa go wkurzało.Bezustannie zwracał uwagę na wszystko dookoła SZUKAJĄC zwad. Nie był w stanie wysiedzieć w spokoju. I to właśnie była jego paranoja.