coś a la "Omen" z duużym przymrużeniem oka. ksiądz poszukuje w gwiazdkę miejsca narodzin Antychrysta z towarzyszeniem miłosnika death-metalu i telewizyjnego showmana. kilka scen naprawdę bardzo zabawnych, ale rzecz ma też swój specyficzny klimat. bardzo podobała mi się też praca kamery w wielu scenach, która potęguje jeszcze "szurniętą" atmosferę całości. choć jako rasowy horror raczej trudno to odbierać, to nie ma powodu do narzekań, bo jako film na odprężenie sprawdza się bez zarzutu.