Film dotyczy czegoś bardzo aktualnego, czegoś bliskiego nam wszystkim (albo znacznej naszej większości) - wyzysku w pracy ale niestety sposób opowiedzenia tego jest bardzo (słaby) i rzemieślniczy. Autorce udało się jednak stworzyć atmosferę stłamszenia wynikającą z przebiegu zdarzeń w "Motylku" to w pewnym sensie broni film przed słowami, że to szmira albo film nieznaczący wiele choć narracja filmu momentami przypomina cykl "dlaczego ja"?