Spodobał mi się monolog na temat kurczaków. 100% prawdy. Nie jest to przebojowa komedia. Śmiesznych rzeczy było dość mało. Niektóre wątki można było rozwinąć - jak z tym chłopakiem z tą grzywą. Co się stało z tą babcią to chyba nikt nie wie. Ciągnący się w nieskończoność pogrzeb i żałosny motyw z szukającym dyrektorem. Jednak trzeba mieć podejście i odpowiednie zaopatrzenie do takich komedii. Nie jest najwyższych lotów, ale też nie jest barachłem jak np. Zmierzch (pozdrawiam wszystkie fanki tego g*wna o ciotowatych wampirach, udzielające się na forum tego filmu, które obejrzały ten film tylko dla typka co zagrał w Zmierzchu. Rola życie, nie?).
"(pozdrawiam wszystkie fanki tego g*wna o ciotowatych wampirach, udzielające się na forum tego filmu, które obejrzały ten film tylko dla typka co zagrał w Zmierzchu. Rola życie, nie?). "
Wow! Co za ironia! Aż mnie powaliłeś na kolana...hihi. Niestety nie da się zaprzeczyć, że Rathbone jest jednym z tych czynników, które sprawiają, że ten nudny film da się strawić. Bo trzeba przyznać, że ćpuna gra tam naprawdę koncertowo ;)