Jeśli mam być szczery to nie lubię filmów o Bournie. Pomimo iż na pierwszą część czekałem z zapartym tchem to rozczarowałem się straszliwie. Bo w końcu jak mogło zabraknąć praktycznie głównego wątku czyli pojedynku dwóch wielkich zabójców Jasona Bourna czy Carlosa. Niestety ta tendencja trzymała się przez 3 kolejne film i przez to też były to tylko niezłe filmy akcji bez jakiejkolwiek fabuły. W dużej mierze też właśnie ze względu na fabułę nie lubiłem filmowych adaptacji książki Ludluma, bo co jak co ale jestem fanem tej trylogii i przez to też zawsze patrzyłem na ten film przez pryzmat książki, a niestety wydaje się że scenarzyści nawet jej nie przeczytali jeśli kompletnie ją przemeblowali i zostawili tylko to że Bourn jest agentem i ma amnezję.
W tej produkcji natomiast nie przeszkadzała mi fabuła bo w końcu jest to kompletnie inny bohater tylko szczątkowo związany z Webbem. Ale niestety zamiast fajnej historii i szybkiej akcji otrzymujemy tylko to drugie. Bo jednego temu filmowi odmówić nie można, że sceny walki, strzelanin są wykonane wzorowo. Natomiast reszta to już jednak kompletna klapa. Nawet można przeboleć prostotę fabuły ale temu filmowi po prostu brakuje czegoś co powodowałoby że będę chciał jeszcze kiedyś obejrzeć to drugi raz, ba za parę tygodni pewnie nawet zapomnę że taka produkcja powstała. Zresztą powiem szczerze że mam wrażenie że tej produkcji lepiej by zrobiło, pójście droga Lenego Wisemana czy Michaela Baya czyli akcja, akcja i jeszcze raz akcja a fabułą się nie przejmujemy.
Mimo wszystko ten film nie jest taki zły tyle tylko że zabrakło mu tego czegoś co powoduje że do danej produkcji chce się wracać. Po prostu zwykły film akcji ani więcej ani mniej.