Fani trylogii powinni być zadowoleni. W rękach Tony'ego Gilroya, scenarzysty poprzednich części, "Dziedzictwo Bourne'a" to solidne połączenie dramatu szpiegowskiego z akcją. Pewną niedogodnością może być, że to właściwie dwa filmy w jednym - pierwsza część to nieco przydługie wprowadzenie do intrygi, tłumaczące pojawienie się nowych bohaterów, druga - to jeden wielki pościg, który rozpoczyna się w Stanach Zjednoczonych, a kończy na ulicach Manili na Filipinach.Nowy Bourne to żadna rewolucja, ale konsekwentne tworzenie nowego typu superagenta, który z czasem może przyćmić legendę staruszka Bonda.