Masz rację nawet przez 3/4 filmu się nic nie dzieje :)

Kiszka niestety kolejny gniot d kolekcji

a mi sie podobał

Trudno.

W całej trylogii Bourne'a było więcej akcji niż w tej nic nie wnoszącej części przez 2,5h :D I jeszcze te powiązania z poprzednikiem, co to ma być w ogóle? Co to osobna część o tajnym agencie z Treadstone? Jeżeli tak to dlaczego wcisneli tu słowo Bourne? Pewnie dlatego żeby na widok Bourne'a ludzie szybko lecieli do kina. I ta muzyczka na zakończenie !!!!!!!!!!!!! Zerżnięte z Ultimatum ! Cała Trylogia jest fenomenalnym kinem akcji, dla mnie Bourne to tylko Matt i nikt więcej, z niecierpliwością czekam na 4część jeżeli takowa powstanie :)

Dla mnie ten film pod względem dynamiki akcji i fabuły ( Chodzi głównie o wirusa , tabletki jak i sceny w górach) nie ustępował poprzednim częściom. 2 zupełnie innych agentów, a spodziewaliście się tego samego kina, sposobu działania i zakończenia? Brednie. Gdyby to zakończyło się też jako "zabili go i przeżył" to zwyczajnie poszło by w banał. Po co robić 2 filmy z równoległą akcją, bo jak ktoś pewnie zauważy to akcja dzieje się w czasie Ultimatum i kopiować rozwiązania z poprzedniej części? Być może w części kolejnej dojdzie do spotkania i współpracy Bourne'a i Cross'a co bardzo by mnie cieszyło. A jeżeli chodzi o dziury, to zauważcie, że każdy film je miał, każdy film ma jakieś niespójności i do każdego można się przyczepić.
Faktycznie po ostatniej scenie "walki" w Dziedzictwie można by uznać to za lekką komedię, bo koleś super brutalny, bez zahamowań i super inteligentny, a goni ich jak zwykły tępak ze średnich filmów sensacyjnych, a po tarciu przez kilkanaście metrów tyłkiem po asfalcie ( jak Marta wywróciła motor ) miałem ochotę z jej ust usłyszeć "starłam d*pe" albo "yepi ya yei" jak ze Szklanej Pułapki, ale poza tymi niedociągnięciami film da się obejrzeć, zwłaszcza jak ktoś skupi się na odkrywaniu nowego bardziej niż na szukaniu tradycji poprzednich części i wyłapywaniu niespójności.

Tyle ode mnie, dziękuję.

Co racja to racja. Gosc dobrze gra (Jeremy) i jemu nie mozna nic zarzucic ale scenariusz oj oj oj.... nie bardzo. dlatego tylko 5/10 bo zbeszczescili Bourne, ktorego wszystkie czesci uwielbiam

To była pierwsz, którą obejrzałam i bardo mi sie podobała.

Najsłabsza ze wszystkich części to mało powiedziane. Daję 2 zamiast 1 z litości. Nie mogłem patrzeć na spuchniętą mordę Jeremiego Rennera. Najgłupszy i najwolniejszy agent z całej serii, ruszał się jakby miał miotłę w tyłku, a majaczył jak niedorozwinięty. Sceny walki kretyńskie. Strzelaniny i pościg na końcu to już samo dno, ewentualnie byłyby zabawne, gdyby dodano do nich muzyczkę Benny Hilla. Nie polecam.

"DZIEDZICTWO..." to komiks w najgorszym tego słowa znaczeniu tj. zupełnie oderwany od rzeczywistości. Aż trudno uwierzyć, że napisał je autor trylogii o Jasonie, Tony Gilroy. To był film o jakichś... mutantach. Wmawiał nam, że agenci pokroju Jasona Bourne'a to laboratoryjne szczury poddawane jakimś chemicznym eksperymentom i dzięki temu zamieniają się w doskonałe maszyny do zabijania. Takie Kapitany Ameryki.
"Jason Bourne" powraca na Ziemię. To znów agent po prostu doskonale wyszkolony, bystry, sprytny, niewzykle inteligentny, doskonale wykształcony, radzący sobie z elektroniką, pojazdami, bronią palną, walką wręcz.

Gówno prawda.Nie wyobrażam sobie kogoś innego w tej roli i nie dziwię się że Matt Damont nie przyjął tej roli.Film denny i nie ma powiązania.Wszystko do DUPY i tyle.

Wynudziłam się kompletnie. Gdyby grał tu Damon, można byłoby na coś popatrzeć. :D

Renner jest cień kiedy jak szczyny. Pasuje do roli Bourna jak siodło do świni. Niech lepiej gra dla dzieci w transformersach.