Idąc na ,,Dziedzictwo Bourne'a" nie miałem zbyt dużych oczekiwań wobec 4 części szpiegowskiej sagi ale musze z żalem przyznać, że zawiodłem się a sam film jest poniżej moich oczekiwań. Jak większość 4 części (Piraci z Karaibów i Indiana Jones). Daje mu 6/10. Do plusów bym zaliczył:
- uzupełnienie do originalnej trylogii, który daje nam spojrzenie na konsekwencje działań Bourne'a
- Jeremmy Renner jako Aaron Cross bardzo dobrze sie sprawdza w granej przez niego roli
- miłe cameo appearance znanych postaci z trylogii m.in dyrektora CIA czy szefa Blackbriar
- pościg ulicami Manilii
- Extreme Ways w nowej wersji od Moby'ego
minusy:
- Rachel Weiss wg mnie nie sprawdza sie w roli towarzyszki Aarona
- za mało akcji w stosunku do poprzednich części- brak uczucia ciągłego pościgu niczym w Ultimatum
- zakończenie mimo, że daje zielone światło dla kontynuacji to jednak jest zbyt podobne do tego z 1 części
- brak konfronacji Byer- Cross tak jak to miało miejsce m.in w Tożsamości Bourna (Bourne- Conklin) mimo że sam Byer ma znaczący czas na ekranie
-najważniejszy- brak Jasona Bourna (co prawda ideą filmu jest ukazanie konsekwencji jego działań to jednak producenci mogli dać jego postać gdzieś w oddali oglądającego materiał telewizyjny ws. śledztwa Blackbriar- oczywiscie bez ukazania jego twarzy gdyż Matt Damon nie grał w Dziedzictwie)
W większości zgadzam się z Tobą. Nie mniej oceniam film wyżej bo na 7.5 a wystawiam 8. Co do Rachel Weiss, myślę że aktorsko broni się. Jej rola była kreowana na dość ludzką, emocjonalnie odczuwającą, może i ślepo zapatrzoną i podporządkowaną. Czyli w zasadzie jest przeciwieństwem Aarona. Może chodziło o taki efekt, w końcu bez Aarona jako naukowiec była bezbronna, ale zarazem pożyteczna. Film ku zdumieniu przedstawia solidną i dość spójną fabułę, odegrany jest na naprawdę dobrym poziomie. Nie zabrakło elementów typowych dla tej produkcji dodając jej jednocześnie smaku poprzez wzbogacenie.
Fakt, może za ostro oceniłem Weiss ale może to dlatego że porównuje ją z Marie Kreutz z Tożsamości i Krucjaty zagranej przez Frankę Potente :) co do fabuły- owszem jest spójna ale za to wg mnie nie ma klimatu trylogii. Wiem, że chcieli zrobić coś nowego przy zachowaniu starych elementów ale jednak wg mnie megią Bourna była ucieczka przed system w różnych miastach świata. Tu Bournowskość że tak sie wyraże czujemy dopiero na Filipinach- zabójca, policja i pościg. Oby w kolejnej części było więcej lokalizacji z wymienionymi elementami- np. Seul czy Taipei. Szczególnie przydali by się nowi zabójcy bardziej podobni do Profesora czy Paza niż do LARXa 3 . Dziedzictwo jest niezłe jako wprowadzenie nowego agenta ale w kontynuacji muszą sie już bardziej postarać m.in konfrontując Crossa z Byerem!
Myślę, że nie tylko akcja przeskakująca z miejsca na miejsce tworzyła ten niesamowity klimat trylogii - w "Dziedzictwie" też przewinęło się kilka lokalizacji. Jak pisałam już gdzieś w innym wątku mi najbardziej zabrakłow tego sprytu i inteligencji jaką przejawiał Bourne walcząc o przetrwanie. Oglądało się go i miało wrażenie "kurczę, naprawdę stworzyli maszynkę do zabijania". Aaron Cross to przy Jasonie tylko kolejny - przeciętny dodam - bohater kina akcji. Renner moim zdaniem nie wykazał ani takiej charyzmy jak Matt Damon, ani takiej emocjonalności - również wina scenariusza. W "Dziedzictwie" nie widać też takiej wirtuozerii w reżyserii i zdjęciach.
Fabuła też wydawała mi się miesjcami trochę ułomna. Najpierw dramatyczna decyzja, że kasują caluteńki program. Później okazuje się, że LARXa jednak nie kasują. Tak naprawdę nie było powodu, żeby kasować Outcome - używając przy tym tak miedialnych środków jak masakra w ośrodku naukowym. Trochę niezgrabny sposób na postawienie Crossa i CIA na przeciwległych biegunach.
To prawda Aaron różni się od Bourne'a. Nie jest jak Bourne typem idealnym, a ulepszonym po to by być naprawdę dobrym. Wirus nadrabia jego braki intelektualne, które jak rozumiem są skutkiem obrażeń wojennych. Nie mniej kreacja Bourne'a bis, jego imitacji poprzez nowy charakter (Aarona) byłaby trochę zbędna, odtwórcza i nieświeża. Właśnie Aaron powinien być jeszcze bardziej różny. Kolejną rzeczą jest fakt, że Matt Damon kreował swoją bardzo dobrą rolę\postać w trzech częściach, Jeremy Renner miał na to tylko jedną szansę. Ciężko przebić ideał prawda? Przyzwoicie stwierdzam, że zrobił co mógł by było na poziomie. Pozdrawiam.
Cross Renner'a wg mnie w filmie wypadł bardzo dobrze- wiedział, że i tak wszyscy bedą go porównywać do Bourna. Jedyne co tylko mi brakowało to postaci Bourna choćby w cameo appearance. Do wad doliczyłbym jeszcze brak Powella na stanowisku kompozytora filmu. James Newton Howard zrobił niezły ale niezbyt Bournowski soundtrack, w przeciwieństwie do nowej wersji Extreme Ways Moby'ego która jest poprostu wyśmienita. Co do fabuły to jednak mimo, ze była spójna to jej przesłanie było zbyt słabe- podróż od Alaski bo Wsch Wybrzeże po Filipiny tylko po wirus który zastąpi niebieskie tabletki... W oryginalnej trylogii główny cel bohatera był lepiej nakreślony- odzyskanie skradzionej tożsamości a także próba naprawy błędów z przeszłości (odwiedziny u córki swojego pierwszego celu w Moskwie, czy spotkanie z bratem zmarłej ukochanej w Paryżu).To też należało wg mnie do bournowskiej magii kina- połączenie akcji z rozterkami szpiega i pokazanie, że nawet taka zaprogramowana maszyna do zabijania jest w stanie do analizy własnych błędów. Mam nadzieje, że powstanie kontynuacja gdzie Crossowi przyjdzie się zmierzyć z Byerem i programem LARX
Problem w tym, że nie zawsze "inny" automatycznie znaczy "świeży". Już od pierwszych scen z dialogiem widać, że Aaron jest inny, mamy podane na tacy, ten gościu różni się od Bourne'a i to jak! To taki typ chłopaka z sąsiedztwa, no właśnie mam wrażenie, że "typ", bez własnej osobowości. Jasne, miał dopiero jeden film, ale pamiętam mój pierwszy seans "Tożsamości Bourne'a". Oglądałam przypadkiem, bo akurat to kierowca w autokarze puścił - i byłam zahipnotyzowana! :) Jason jest postacią z krwi i kości, angażuje widza emocjonalnie. Paradoksalnie z idealnym żołnierzem Bourne'em łatwiej się identyfikować niż z Crossem, który sprawia wrażenie przeciętnego fajnego faceta. Powód tego jest moim zdaniem taki, iż postać tego drugiego jest niedoszlifowana, nie w pełni nakreślona w scenariuszu. Fakt, że miał do dyspozycji tylko (albo aż!) dwie godziny z górką tego nie usprawiedliwia.
Nie zgodziłabym się, że Aaron powinien się znacząco różnić od Bourne'a. Pod względem cech osobowości, oczywiście tak. Ale on przecież również przeszedł intensywne szkolenie. Musiało sięono w pewnym stopniu pokrywać z tym, które odbywali uczestnicy Treadstone - np. Jason również był na Alasce, czyli były pewne te same drygi. Pigułki na sprawność fizyczną i intelktualną to nie wszystko. Spodziewałam się, że Cross będzie miał niektóre maniery i zachowania, ten przebłysk geniuszu survivalu, które przejawiał Bourne, które też troszkę pokazano nam u LARXA3.
Również pozdrawiam!
Wydaje się, że z Bourne'm łatwiej sie było zidentyfikować, gdyż po pierwsze miał jasno określony cel- odzyskać tozsamość, po drugie ciągle był ścigany od Paryż po Goa po Berlin i Moskwe kończąc na Nowym Jork; oraz po trzecie że stracił pamięć i starał się naprawić swoje błędy oraz nie zabijał jeśli nie musiał (co powodowało dodatkową sympatię). Tutaj jak wspomniałem wcześniej Cross ma wg mnei zbyt banalny cel- dostać wirus i uciec oprawcom. Liczę, ze rozbudują tę postac w kolejnej części tak aby np. mogła połączyć siły z Bourne'm i dopaść Vosena, Byera oraz program LARX. Renner zagrał tak jak mu napisali w scenariuszu. Mam nadzieję że poprawią ją w kolejnej części
Jeśli chodzi o sztukę survivalu głównego bohatera to jest ona dość obficie ilustrowana na samym początku tyle, że w konfrontacji z naturą, a nie betonową dżunglą. Jest nawet powiedziane, że poprzez determinacje pobił znacząco rekord. W sumie masz rację, że Aaron nie jest tak wyrazistą postacią, ale myślę, że powodował to profil filmu, który nie skupiał się głównie na Aaronie, a także na elementach pobocznych zainicjowanych w poprzednich częściach. Wiesz, kiedyś miałem styczność z informacjami nt. działania wirusów i ich możliwościami zmiany budowy DNA, kiedy w filmie to poruszono, wydawało mi się to naprawdę interesującym pomysłem, tak jak programowanie neuronalne zachowań. Osobiście doceniam tego typu smaczki. Remek_2 podzielam Twoją nadzieję, odnośnie rozbudowy postaci, oraz bardziej owocnej walce z organizacją.
Na dodatek jakby krecony kamera VHS. Nie kupuje tej metody filmowania i tego, ze w Manili jezdza same Toyoty.
Ostatnie trzy komentarze to już autentycznie niczym nie uzasadnione czepialstwo. Istnieją normy i oceny obiektywne np. tyczące się harmonii barw i dźwięków, proporcji, umiaru i użyteczności. Film jako twórczość (kreacja) także nosi jej znamiona. Avenitr proszę rozbuduj wypowiedź o żałosności pościgu. Semira1 tutaj również niespecjalnie rozumiem Twoją argumentację. Pozdrawiam!
Jeśli nie masz zbyt wygórowanych ambicji z poprzednich części i nie czepiasz się niektórych rzeczy na siłę, warto. Wg. mnie film lepszy od nowego Batmana.
Wg mnie warto iść ale tak jak Rajmund powiedział, trzeba nei mieć zbyt wygórowanych ambicji z poprzednich części. Wg mnie co w tym filmie fajne jest to to, że ukazane są konsekwencje Bourne'a na inne programy i cały system tajnych operacji. Mimo że na filmie się zawiodłem to dalej licze na kontynuuacje, gdzie połączą starego ducha trylogii z nową serią i może spotkanie Bourne Cross. Co do oceny pościgu na Filipinach- uważam, ze był jednym z mocniejszych atutów filmu i m.in dzięki niemu dostał 6/10 gdyż przypominał mi pościgi z Paryża, Moskwy i Nowego Jorku z Trylogii. Rajmund- choć w większości co do Bourna się zgadzam to zaś wg mnie w mojej opini nowy Batman był lepszy od nowego Bourna choć też co prawda nie spełnił wszystkich oczekiwań :)
warto. co do batmana, to "dziedzictwo" bije go na głowę. film się klei. jest konsekwentny. po prostu dobry. czyste, rzetelne kino akcji, bez wiochy i taniochy .
Uwazasz, ze nowy Batman to ,,wiocha i taniocha"? kazdy ma prawo do wlasnej opini ale wg mnie jestes w bledzie- owszem jest pare niedociagniec ale fabula w nowym Batmanie ma sens i ma ukryte przeslanie- grozbe rewolucji spolecznej wywolanej kryzysem finansowym i kobiete kota i Bane'a zagranych fantastycznie przez Anne Hathway i Toma Hardy'ego. Nowy Bourne jest filmem tylko niezlym bedacym cieniem Trylogii... mam nadzieje, ze w kontynuacji wezma pod uwage bledy i zrobia film bedacy godnym nastepca trylogii.
Batman to też film na poziomie. U mnie jednak powodował jaskrawsze postrzeganie, dziwnych nielogicznych zachowań czy elementów fabuły np. batman super szybko uczy się kierować latającym pojazdem, wie że mają jego odciski i mogą zastosować przeciwko niemu - ale nic nie robi, dosłownie prawie wszyscy policjanci jeden za drugim niczym parada wchodzą do kanałów (3 granaty i po chłopach), batman trzy miesiące siedzi w studni pije wodę i je chrupki, ale to go umacnia aby pokonać silniejszego fizycznie Bane'a, następnie kto i w jaki sposób założył Bane'owi aparat i jaką funkcję pełni itd. Batman to film który jest po prostu zbyt pompatyczny, chce za dużo i zbyt wysoko. W dodatku 3h seans jest naprawdę meczący. Aktorzy są znakomici, ale ich wybór powoduje wrażenie ekipy z Incepcji. Bourne był bardziej przyziemny, dla mnie jak ujął jakubdusza bardziej klejący się, sceny walki chociaż było ich za mało, również dynamiczniejsze i lepsze. Pozdrawiam!
rzeczywiście, ta przyziemność "Dziedzictwa..", to że nie sili się rozwiązanie największych dylematów ludzkości, dodaje filmowi lekkości. dzięki temu fajnie się ogląda i nie bije po oczach plastykowym patriotyzmem czy jakimś nadmuchanym heroizmem ;)
No własnie, zgadzam się z Rajmund_Niecki. Batman jest zbyt pompatyczny. Kostiumy, klimat filmu oraz idea walki ze złem i samym sobą są w tym filmie traktowane z takim naciskiem, że kwestie fabularnej logiki rwą się na strzępy, próbując się ich trzymać. I podkreślić trzeba też banał o kwestii gustu - w takim filmie jak Batman, dla kogoś te "dociążone" elementy mogą być o wiele ważniejsze niż cała reszta. Taki ktoś pławi się w mrocznym klimacie Batmana i nie przeszkadza mu, że władze miasta wpuszczają dosłownie wszystkich policjantów do kanałów. Takie zagrania fabularne są tylko pretekstem do pokazania tych "ważniejszych" elementów. Ja to rozumiem. Ale to nie moja bajka. Pozdrawiam ;)
Moim zdaniem oba filmy są na podobnym poziomie (Batkowi dałam tylko punkt więcej). Oba cierpią z powodu nieudanego scenariusza, przy czym w TDKR znaznie więcej jest różnych głupotek fabularnych.
Co do ukrytego przesłania, to za dużo powiedziane. Film zahacza o pewne kwestie społeczno-ekonomiczne, ale ten wątek w żaden sposób nie jest rozwijany ani spointowany, a "rewolucja" okazuje się być prowadzona przez terrorystów i kryminalistów pod fałszywym pretekstem...