Witam,

zapewne jak każdy na początku gdy usłyszałem o nowym Bournie bez Bournea wydawało mi się, że film będzie kiepski... Potem zostały udostępnione w necie materiały, które pozwoliły mi sądzić, że ten film ma możliwość się obronić przed marną kopią wcześniejszych części. Od kilku dni da się wyczytać komentarze osób, które już były na tym filmie w kinie. Są pochlebne i negatywne. Jedni wychwalają, że Jeremy jest lepszy od Matta itd inni znowu narzekają na brak dobrego aktorstwa. A co mnie się nie podobało? Brak Matta... moim zdaniem on bardziej pasuje do tego typu filmu. Jednak w sumie podczas dzisiejszego seansu cieszyłem się, że Matt tutaj nie grał. Ta część nie pasowała do niego. Nie potrafię tego wyjaśnić ale nie pasowałaby. Film nie był zły. Były momenty, które mi się podobały ale też takie co mnie zadziwiły. Film był troszkę nierealny w stosunku do poprzednich części no ale super agent (zmodyfikowany Aaron) to nie agent (tylko wyszkolony James). Co do gry aktorów - to tylko Jeremy Renner był słaby moim zdaniem. Edward Norton niczym szczególnym się nie popisał a liczyłem na niego. Najgorsza scena jaka w filmie miała miejsce (chodzi mi o grę aktorską) wydarzyła się w domu gdzie przebywała Pani naukowiec a nowy Bourne ją uratował. Jeremy jakby nie wiedział jak odegrać tę rolę gdy już było po wszystkim. Co do końcówki - zastanawiałem się o czym ludzie ciągle pisali, że ich zaskoczyła na minus, że rozczarowała itp... Teraz już wiem ale nie zdradzę. Mnie zaskoczyła choć z drugiej strony nie ma co tutaj zaskoczyć... Podsumowując to jest film z odrębną historią, film którego moim zdaniem nie należało podpinać pod trylogię Bournea, film na który można iść ale jak się nie pójdzie to nic wielkiego się nie stanie. Ja nie żałuję pozbycia się cyfry 16 z mojego portfela (+ popcorn i cola) ale też nie wyszedłem z kina usatysfakcjonowany.

Pozdrawiam.