Poprzednie trzy części "Bourne'a" był bardzo dobre. Wg. mnie - rewelacyjne.
Dzisiaj oglądałem "Dziedzictwo Bourne'a" i jestem.. rozczarowany. W podpunktach.
1. Za mało bourne w bourne. Ta seria przyzwyczaiła nas do czegoś innego.
2. Za dużo wracali do tego co było - pokazywali to niby z "drugiej strony" - ale to nie było ciekawe. Nic z tego nie wynikło. Masło maślane.
3. Renner wg. mnie zagrał bardzo słabo. Nie pasowała mu ta rola. Ciężki mi go nawet porównać do Matta Damona.
4. Agent z "LARX-3" (nie przekręciłem nazwy?) miał być niby "ulepszonym" Bournem i Aaronem - a okazało się, że z niego dupa niesamowita. Można by się spodziewać dobrej walki (z czego ta seria przecież słynie!) - a tutaj kilka minut ścigania się - i na koniec "Pani Doktor" sprzedaje mu kopa. Koniec agenta. Trochę naciągane.
5. Początek filmu - pokazują Aarona jak przechodzi góry.. tylko nic konkretnego z tego nie wynikło.
6. Nie do końca też rozumiem motyw tabletek. Bourne był z natury szybki, zwinny i mocny? Aaron ( i reszta z tego programu ) potrzebowali tabletek?
7. Aaron po odstawieniu zielonych "prawie umarł" - a tutaj po niebieskiej w jedną noc miał gorączkę i już OK?
8. W poprzednich trzech częściach walka pokazywana była o wiele lepiej. Chwyty Bourne'a były na prawdę widowiskowe. Tutaj tego zdecydowanie zabrakło.
9. Co ma tytuł filmu do jego zawartości? "Bourne Legacy" - staram się natrafić na cokolwiek co mogłoby w filmie odzwierciedlać to dziedzictwo.. ale nic nie mogę znaleźć.
10. Dziwi mnie też trochę coś innego... Bourne był BARDZO ogarnięty. W zasadzie wiedział co robi (poza brakami pamięci). Trochę dziwne, że nie natrafili na siebie nawzajem wcześniej.
Wydaje mi się, że ta część filmu jest dopiero "zapowiedzią" części następnej - w której będzie więcej akcji. Możemy to potraktować jako "zapoznanie się" z nowym "bohaterem'. Kto wie.. być może Aaron stanie u boku Bourne'a ?
Całkowicie się z powyższym zgadzam. Nie jest najgorzej, ale przez dłużyzny i brak ogólnie pomysłu, jest blisko granicy "męczenia się" przy oglądaniu.
Tak - momentami miałem myśli typu: "no dalej z tą akcją" (np. moment, w którym Aaron proponuje jej ucieczke).
No bez jaj. Wcześniej to była "Pani Doktor" bez planu na ucieczkę (rozmowa w samochodzie) - a chwile później ma zabrać kasę z podszewki kurtki i uciekać, bo ona jest przecież "typem wojownika".
Ale przepraszam - co ona takiego zrobiła pomiędzy akcją w samochodzie a w slumsach? NIC.
odp. 3.) jeżeli już ktoś grał "kwadratowo" to był właśnie Matt a nie Renner :)
Ale cóż mnie się podobała ta część :)
"5. Początek filmu - pokazują Aarona jak przechodzi góry.. tylko nic konkretnego z tego nie wynikło."
Faktycznie oprócz tego, że upozorował swoją śmierć i myśleli iż nie żyje, przez pół filmu. To nic konkretnego z tego nie wynikło.
6. Nie do końca też rozumiem motyw tabletek. Bourne był z natury szybki, zwinny i mocny? Aaron ( i reszta z tego programu ) potrzebowali tabletek?
Faktycznie ciężko zrozumieć, że chcieli stworzyć coś namiarem super topowy agentów. Dlatego z przeciętniaka (a nawet do tego mu trochę brakowało) Cross stał się kolesiem walczącym z wilkami :)
7. Aaron po odstawieniu zielonych "prawie umarł" - a tutaj po niebieskiej w jedną noc miał gorączkę i już OK?
To jest chyba twoja "najlepsza myśl" zaskoczę cie ale było powiedziane że odstawili im zielone leki i wstrzyknęli mu wirusa i (uwaga to cie szokuje) nie musiał brać zielonych tabletek. W górach bardziej zależało mu więc na niebieskich, ale ściemniać musiał że zgubił obie. A co do "umierania" to poziom IQ mu spadał, a nie umierał dlatego miał "zawiasy". Po zainfekowaniu wirusa dostał więc gorączkę, ale na całe szczęście wirus się przyjął i Cross mógł już nie tylko biega skakać i strzelać ale też "prawidłowo" myśleć.
10Trochę dziwne, że nie natrafili na siebie nawzajem wcześniej.
Jak mieli na siebie na trafić skoro byli w różnych częściach globu ? Poza tym pewnie jeszcze na siebie trafią spokojna twoja rozczochrana głowa.