Zero klimatu. Zero emocji. Zero napięcia. Maksymalna nuda, ogołem były tu chyba ledwo trzy sceny z "szybszą muzyką". Wątek przewodni oczywiście identyczny co w częsciach poprzednich, a ewentualne nowości po prostu nudne i nieprzekonujące. Aktorstwo drewniane, nawet Norton wydawał się sztuczny i wymuszony. Jedyny plus jaki mogę tu znaleźć to wdzięki RW. Filmidło totalnie zbędne ale hajs musi się kręcic... Następną część nazwą pewnie "Bourne was my treadstone buddy" byle tytuł zatrzymać.
Twoim zdaniem nudy, ale będzie kontynuacja, więc może nie wszystkich aż tak wynudził ten film skoro chcą kręcić kolejną cześć.
film słabo się zwrócił, producenci liczą że po oswojeniu się z nowym bohaterem nowy film przyniesie lepszy profit, czyli chcą z nazwy wydoić jak najwięcej ;) Słabizna, a kontynuacja może być tylko gorsza.
Jasne, że dzięki tylko temu. To jest właśnie siła marki, od której później odcina się kupony. To samo dzieje się w przemyśle gier wideo. Jednak to nie zmienia faktu, że ten Bourne zarobił na siebie i tak prawdę mówiąc dopiero kolejna część pokaże czy twórcy poszli w dobrą stronę.
Wszystko jest teraz produktem. Przecież film robi się po to by go oglądano, roli się go dla widzów. Wyniki oglądalności może i były słabsze, ale nie najgorsze. Ja czekam na nową część, mi się film podobał.