Mam kilka powodów do tego, że jest to jak dla mnie najlepsza część serii:
1. Główny bohater, nienawidzę Matta, a ten gościu się dobrze spisał.
2. Co do książki, najpierw ją przeczytałem tożsamość bourne'a, a potem obejrzałem film,
który mnie bardzo rozczarował, dziedzictwo jednak trzyma fason.
3. W trylogii było dużo wymuszanej fabuły, schematów, akcji itp. W dziedzictwie wszystko jest
na swoim miejscu
Na temat głównego bohatera nie będę się wypowiadał bo są różne gusta. Mi tam Damon odpowiada. Co do książki, jak można zekranizować w 21 wieku książkę która została wydana w 1980 r. Napisał ją Ludlum tak jak dwie następne części. Cała reszta w tym właśnie "Dziedzictwo" to wydania ludzi bazujących na pomyśle pierwotnego autora. Stąd może Ci się wydawać że film trzyma fason, choć przyznam sam że czytałem tylko pierwsze trzy części. Jeśli chodzi o fabułę zbyt długi, nie trzyma w napięciu (momentami nudzi), typowy film akcji jakich tysiące na dużym ekranie, bliżej mu do "Niezniszczalnych" niż do filmu szpiegowskiego. A największym grzechem tego filmu jest brak walki wręcz agentów. Fakt rozłożył w walce wręcz paru łebków, ale w każdym Bourn-ie była walka wręcz między dwoma agentami. Tu go rozwalili kaskiem na motorze. Choć daleko mu do pierwotnej trylogii mam nadzieję na lepsze przyszłe części.