Oglądałam już wiele filmów w tym roku, ale nic nie podobało mi się tak, jak "Dziennik Bridget Jones". Naprawdę zachęcam do obejrzenia tego filmu, chociaż wpadłam po nim w euforię i zachwyt, który zakończył się bujaniem w chmurach. Czekam na takiego Colina Firtha;) Wielu mężczyzn oglądało ten film i jakoś przeżyli ;), a zresztą Bridget jest moim ideałem (chyba przytyję).