Nie moje klimaty (amerykański blichtr, jarmarczność), ale sobie obejrzałam :-) Bardzo sprawnie zrealizowana komedia, jedyny zarzut: gag za gagiem, śmiech aż do bólu. Przesyt. Renee Zellweger gra fantastycznie i to jeszcze przed czołówką (Bridget jako orkiestra symfoniczna!!!), chociaż nieodparcie nasuwa mi się skojarzenie z Carreyem (dobry wyłącznie w "Truman Show"). Trochę raziła mnie jej wiecznie zblazowana mina i pozowanie na permanentnie "pod wpływem", ale generalnie o.k. Bardzo fajna ścieżka dźwiękowa. W sumie: danie instant, gotowe do spożycia po 3 minutach. Więcej nie oczekiwałam. Tyle w kwestii formy. Treść...na pewno lżejsza gatunkowo niż w książce (to nie zarzut). Tak się zastanawiam, czy postać Bridget nie została cokolwiek przerysowana dla potrzeb komedii - wydaje mi się niezbyt prawdopodobna psychologicznie. Faktycznie, ukazuje problemy pewnej grupy kobiet (czy wszystkich? nie wiem), ale jej brak kontroli nad sobą jednak zdumiewa...coś jak u Ally McBeal. Odwagą i brakiem skrupułów w pewnych sytuacjach jednak zachwyca, ostatnia scena jest super. Nie mogę nie dodać, że Colin Firth był najzupełniej fantastyczny - specjalnie na jego cześć potrzebna mi była chusteczka ;-)
Man on the Moon
Zgoda. Opinia o Carreyu oparta jest na nieznajomości powyższego filmu, a jak zdążyłam się zorientować - CHYBA warto ...
oj warto
jimowi zupelnie odbilo na punkcie tego fimu bardzo dlugo sie do niego przygotowywal i wydaje sie ze wyjatkowa osobowosc kaufmana przejela kontrole nad jimem. kaufman nawet jak na dzisiejsze czasy szokuje mysle ze urodzil sie conajmniej cwierc wieku za wczesnie.
pytanie brzmi raczej..
dlaczego rzuca opiniami na temat carreya a
nie ogladala np. czlowieka z ksiezyca?
dowalila z tym ze jim carrey nadaje sie tylko do truman show!
truman show to jeden z jego pospolitszych filmow
re:
A wiesz? jakoś dziwnie mi pachnie zwracanie się do mnie w trzeciej osobie...wiesz, tak zza węgła...zdecydowanie preferuję drugą osobę - to tak w kwestii formy. Skoro piszesz, że dowalalam...no to robię to dalej :-) Czy wiesz, jakie są zasady erystyki? Nie? To warto się zapoznać z nimi. Mam prawo nie wiedzieć i po to tu jestem, aby dowiedzieć się. Możliwie jak najwięcej. . A teraz do rzeczy: swoją opinię o Carreyu mogę skorygować jedynie o film, którego nie widziałam. Nie zmienię swojej opinii, że na podstawie tego, co widziałam, nie cenię go zbyt wysoko (wyjątek, o którym już wspomniałam). Jego sposób gry, "humor" itd. oceniam jako bardzo niskiego lotu. Moje prawo. Podobnie, jak podobał mi się "Truman Show" i też specjalnie dla Ciebie nie przestanę go cenić. Tyle.