Jest to z całą pewnością film opowiadający o pewnym wycinku
rzeczywistości, która nas bezpośrednio, albo
pośrednio dotyka, odniosłem tylko wrażenie, że ma on być pewnym
"usprawiedliwieniem" dla
tego rodzaju postępowania (mowa o nimfomanii), tylko po co?! Twórcy sami
robią z tego problem.
Jeśli ktoś chce żyć w taki sposób, to wszystkie "przykrości", które
spotykają go z tego powodu, powinny być
"wliczone w koszty" :) Sceny nie są aż takie "pikantne", jak wcześniej
zdarzyło mi się gdzieś przeczytać,
nakręcone całkiem są nieźle. Ale szału ten film nie robi jak dla mnie,
do połowy się "coś" dzieje, a później
reszty można się domyślić (podobnie jak przy oglądaniu reklam
telewizyjnych) :) Nastawiony byłem bardziej negatywnie,
więc mogę powiedzieć, że nie jest kiepski, ale wybitny wcale.