Zapowiada się fajnie.
Zamiast wyspy jakiś niedostępny szczyt alpejski z dojazdem kolejką górską. Pachnie James Bondem.
Film odmłodzony o 25lat. Dziewczyny nowocześnie ubrane. Tylko faceci, oprócz dwóch, wyglądają, ja wyciągnięci z formaliny.
Im dalej tym gorzej.
Kompletna zrzynka z filmu z 1945r. co do słowa, co do przecinka. THE END też dokładnie taki sam.
Jedyna różnica polega na tym, że film z 1945 miał takie fajne zacięcie w stylu czarnej komedii, a tu tego kompletnie brakuje.