Nadrobiłem. I żałuję.
Film nudny, fabuła masakryczna, montaż dramatyczny... dawno nie oglądałem filmu sensacyjnego, w którym musiałem pauzować owe dzieło by zastanowić się po co właściwie ktoś wrzucił poprzednią scenę. Przykładowo: pod sam koniec filmu Lis zbliża się do swojego rodzinnego "zamku" - pal licho, że zasuwa po otwartej przestrzeni, w scenariuszu było, że i tak jej nikt nie zobaczy, więc po co się skradać - ale mamy scenę, taką totalnie od czapy, zrobioną z drona, połączenie panoramy z najazdem... Taki kadr zwykle coś ma sugerować, jakiś problem, przetasowanie akcji... tutaj od razu widać, że twórcom została taka scena i na koniec ją po prostu dołożyli, bo ładna była, a że rwie narrację to kij, widz się nie zorientuje.
Totalnie mnie zresztą przerasta sama bohaterka - hacker o umiejętnościach komandosa z Delty, tylko lepszy. Czego to ona nie umie? Brawurowa jazda samochodem, strzelanie, walka wręcz... a do NSA włamuje się w przerwie pomiędzy jednym łykiem kawy a drugim, bo przecież wszyscy wiemy, że hackerstwo to takie coś jak zrobienie siusiu. No i oczywiście Lisbet nie może być nerdem - wiadomo powszechnie, że hackerami zostają ludzie renesansu, zajmujący się w życiu absolutnie wszystkim, poświęcający godziny na naukę strzelania, walki wręcz, ofensywnej jazdy autem... hackerstwa uczą się zaś po godzinach z książek typu "Hackerstwo dla opornych". No ja pitolę...
Jeden z najbardziej nieprzekonujących filmów jakie widziałem od dawna. Gratuluję. To jest coś ;-)