Film jest nudny, schematyczny (urocze, prawie genialne dziecko, kochający dziadek i tatuś poświęcający się dla rodzinki - american dream?) a Affleck gra jak zwykle i jak tylko on potrafi: jakby ubiegał się o Malinę w kategorii największy sztywniak a nie najgorszy aktor. Swoją drogą na malinkę niewątpliwie filmik zasługuje i trzymam za niego kciuki 26 lutego. Strach pomyśleć co by z tego było gdyby nie lepsza trochę od reszty załogi Liv Tyler.