Ostatni przedsylwestrowy wieczór miałem spędzić oglądając wciągający thiller, na tą okazję postarałem się o prawie jak w wydaniu 0,66l. Prawdę mówiąc nie wiedziałem co będę oglądał prócz tego, że jest to film na faktach. Z pewnością każdy pomyśli co za idiota nazywa Girl Next Door zabawnym, zapewniam jednak że "Fun" nie oznacza nic zabawnego, staram porównać się tytuł do rewelacyjnego dzieła Michaela Henke pt. Funny Games. Dlaczego ? Bo można by powiedzieć że to dokładnie identyczne filmy tyle, że Funny Games oprócz wydobycia okrucieństwa ironizuje je, sprawia że widz na tyle zniesmaczony że ma ochotę zabić reżysera. Na tym jednak różnice się kończą a zacznie się krótki monolog. Sądzę, że ocenianie takiego obrazu jest nie na miejscu, tak jak wspomniałem jest to film jednocześnie na podstawie książki jak i na faktach, jednak to nie historia wampira Anny Rice czy hobbita Tolkiena, to historia pokazująca czysty i nieskrępowany thanatos człowieka. Co ja mogę dodać ? Kompletnie nic, albo nie, wróć, sądzę, że ktoś kto wystawia ocenę widowisku makabry powinien dołączyć do rodzinki Ruth i nic tylko dać karteczki z notami czy jest efektownie. Zauważyłem na forum marudzenie a to, że dzieciaki głupie, że się łebki z sąsiedztwa przyglądają. G**** prawda. Każdy był w tym wieku, tym bardziej można zrozumieć. Dziecko w wieku 12-16 lat jest najbardziej podatne na środowisko, nie zawsze rozróżni co dobre a co złe tym bardziej jeśli pozwala mama albo nasza miła sąsiadka Ruth - to tak jak z papierosami, mama zawsze zabraniała a ja i tak paliłem, jak się dowiedziała to zacząłem palić w domu - proste. Gdyby wyciąć ten okres to mogli by mnie beatyfikować... Oceny nie wystawiam to nie skoki narciarskie.