Fabuła w wypadku filmów opartych na faktach, nie powinna chyba podlegać ocenie. Szczerze powiedziawszy też miałam problem z tym jaką wystawić notę i powiem uczciwie, że ani gra aktorów, ani scenografia, ani muzyka ani żadne "techniczne" aspekty nie były przeze mnie oceniane, a właśnie to w jak sposób film na mnie podziałał. A podziałał bardzo i to fizycznie (ból i zawroty głowy, mdłości). Jedyne co trzymało mnie przed ekranem to nadzieja na to, że film skończy się po amerykańsku. Niestety...
Podsumowując, uważam, że arcydzieło kinematografii to to nie jest, ale właśnie dlatego, że film tak mną wewnętrznie poszarpał to zasługuje na wysoką notę.

Również zastanawiam się nad oceną. Historia i sposób jej ukazania wywarły na mnie ogromne wrażenie, długo nie będę mogła się po niej pozbierać... Jest jednak kilka rzeczy, które mnie raziły, jak np. niedorobiony policjant (który nie zrobił absolutnie NIC, zarówno po zgłoszeniu sąsiadów jak i końcowej scenie - to również szokuje...) czy postawa Davida, nie do końca dla mnie zrozumiałej (zdaję sobie sprawę z tego, że chciał, że próbował, że dopadał go strach.. jednak zareagował za późno.. za późno, a można było wcześnie zapobiec tej tragedii). Nie znam jednak wszystkich faktów, nie czytałam książki, więc ciężko mi stwierdzić czy takie zachowania miały miejsce, czy też to wina scenariusza, a tym samym odejmować gwiazdki. Dlatego pozostawiam film bez oceny.