kolejny amerykanski gniot, i zdarzenia wyssane z palca. zakonczenie jak z jakiegos "love story". znowu ciekawy temat na film, zostal potraktowany bardzo opieszale i infantylnie.
w "dziewczynie z sasiedztwa" nie dowiemy sie jak do calego zdarzenie moglo dojsc, wszystko zostalo potraktowane bardzo ogolnikowo. w miare ogladania filmu ciagle zadajemy sobie pytanie, dlaczego nikt nie reaguje? jak wogole cos takiego moglo sie stac..
dobrze przynajmniej ze film zainteresuje prawdziwa historia, i przez to nauczy, ze gdy widzimy jak komus sie staje krzywda, to zawsze trzeba reagowac, nie mozna przechodzic obojetnie.
duzo lepiej zostal zrealizowany i opowiedziany film "kanibal z rotenburga".
filmu "dziewczyna z sasiedztwa" polecic nie moge, szkoda czasu.
acha i jeszcze "film o brutalnym gwałcie i morderstwie Sylvii Likens ". w prawdziwej historii gwaltu zadnego nie bylo, bylo tylko znecanie sie nad nad dziewczyna. i to wlasnie jest przejaskrawianie historii na sile w amerykanskim stylu... mozna bylo podejsc do tematu bardziej psychologicznie. pokazac proces upodlenia postaci, jak to sie stalo ze dziewczyna pozwolila sobie na to wszystko, nie uciekla..
pozdrawiam,
leto A.