Czy oni nie mają pomysłu na własne filmy że wciąż każdy ciekawszy film muszą robić po swojemu?
Nie, ty nie masz pomysłu na posty i klepiesz jak jakieś głupie dziecko powtarzając jakieś antyamerykańskie slogany.
Aty za to widzę obrońca uciśnionych jak zapewne wiesz ( chyba że w szkole cię nie nauczyli ) w Polsce mamy wolność słowa i mam prawo do własnej opini szczególnie że kupiłem bilet na ten film i mam prawo wypowiedzieć się co o nim myślę Cała trylogia milenium była genialna a tu jakaś ekipa zrobiła przeciętny remake. Jak chcą robić filmy to powinni wy myśleć coś własnego a nie próbować poprawiać coś co jest genialne.
gdybym nie miał mózgu to raczej nie siedział bym przed kompem bo bym nie żył wróć do podstawówki to cię nauczą
To nie jest amerykański remake tylko autorska adaptacja filmowa literatury. Szwedzki film "dziewczyna z tatuazem" również jest interesujący, jednak skandynawskie ekranizacje dwóch kolejnych tomów tej trylogii zostały nakręcone w założeniu jako serial telewizyjny przez inną ekipę (choć z udziałem tych samych autorów). Względy komercyjne zadecydowały o tym ze stworzono z nich filmy pelnometrazowe - zdecydowanie słabe warsztatowo.
szwedzki film nazywa się "Millennium: Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" 2 - "Millennium: Dziewczyna, która igrała z ogniem" 3- "Millennium: Zamek z piasku, który runął"
wypowiadasz się o kiepski warsztacie filmów, anie wiesz jak się nazywają brawo :P:P
Proszę pisać na temat, lub nie zaśmiecać wątku. W dystrybucji międzynarodowej zatwierdzono kilka wariantów tytułu "pierwszego" filmu który pierwotnie miał być jedynym filmem kinowym. Proszę sprostować jeśli sie mylę.
Wracając do tematu...Interpretacja Finchera jest z europejskiego punktu widzenia prymitywna, razi naiwnością i uproszczeniami w portretowaniu ludzi postaw, choć wystudiowana.Niezwykle uciążliwy montaż (!) - brak przestrzeni, brak czasu na odczytanie tak drobiazgowo skomponowanych nieraz skandynawskich zimnych przestrzennych kadrów, kolorystyki, twarze migają zanim zdąża wygrać jakąkolwiek emocję, to jakby gra perfekcyjnie dobraną i wykreowaną ale powierzchownością aktorów. Myślę, że Szwecki film Niels Arden Opleva to zdecydowanie inna, wyzsza półka i pozostaje numerem 1 pośród czterech obecnie istniejących filmów.
brawo, gnednuos, popieram w 100%. Nie rozumiem, jak amerykańska ekranizacja może mieć tak dobre oceny. Być może inaczej odbiera się ten film, jeśli nie widziało się dzieła Szwedów. Być może Amerykańska interpretacja jest bliższa oryginalnej historii (nie czytałem, niestety). Jednak kompletnie nie znalazłem w niej nic, co by mnie zachwyciło. Ok, jest tam świetna "czołówka", kojarząca się nieco z Bondami, choć odpowiednio "mroczna". No i Mara ma piękne ciało, ale to trochę za mało. Mam ochotę jeszcze raz obejrzeć szwedzką ekranizację, żeby wyprzeć z pamięci tę amerykańską...
I jeszcze. Co jest nie tak z Amerykanami, że jak robią film, którego akcja dzieje się w nieanglojęzycznym kraju, to każą ludziom mówić "z akcentem"? Tak, jakby chcieli ludziom wmówić, że wszędzie mówią po angielsku, tylko że ze szwedzkim/niemieckim czy jakimś innym akcentem. Nie kumam. Oprócz tego, że nie ma w tym żadnej logiki, to jest to też irytujące i utrudnia zrozumienie dialogów komuś, dla kogo angielski sam w sobie jest obcy, a co dopiero angielski z "naleciałościami".
Samo mowienie z akcentem mi nie przeszkadza (choc chwilami utrudnia zrozumienie kwestii). Byloby jednak milo, gdyby akcent pojawial sie u wszystkich aktorow, a nie tylko u tych, ktorzy mieli ochote sie postarac (tak, panie Craig, o panu mowa).