Po to abym mógł się wybrać do kina na porządny film i nie żałował wydanych pieniędzy. Zeby zobaczyć kolejny film Finchera i świetnych aktorów Craiga i Skarsgarda.
Chociaż mogli się wysilić i stworzyć pozory, że to nie zrzynka, i przynajmniej zmienić imiona bohaterom, jak w remakach filmów azjatyckich i hiszpańskich... Choć REC też był podrobiony scena w scenę...
Noto jest raczej film na podstawie książki. W takich wypadkach to głupota zmieniać imiona bohaterom i udawać, że to całkiem coś innego i podobieństwa są przypadkowe.
Nie. Po prostu, parafrazując kolegę powyżej, głupotą jest raczej, kiedy Amerykanie udają Szwedów, skoro językiem mówionym jest angielski? To tak, jakbyś zrobił polską ekranizację powieści Doyle'a (Sherlock Holmes mówiący po polsku)... Nie lepiej było przenieść cały film na grunt amerykański? Przecież książka niesie uniwersalny przekaz - protest przeciw przemocy, która występuje nie tylko w Szwecji.
Skoro niesie uniwersalny przekaz, to chyba bez różnicy, czy będzie on zaprezentowany po szwedzku czy po angielsku.
Ależ chodzi mi o to, że Amerykanie bawią się w Szwedów: nadają bohaterom szwedzkie imiona, akcja dzieje się w Szwecji... a szwargoczą po swojemu - rozumiesz?
Kiedy Koreańczycy robili "Ring Virus", nie był to remake "Ringu" (a jest tak określany), tylko właśnie inna ekranizacja książki pana Suzukiego, i to nawet wierniejsza; wówczas nadali bohaterom koreańskie imiona, żeby przybliżyć fabułę odbiorcy i było to naturalne, nie raziło sztucznością.
Z kolei odwrotny zabieg: "Imprint" z serii Mistrzów Horroru. Występują tam głównie Japończycy, ale wszyscy mówią po angielsku, efekt jest fatalny i nie jest to tylko moja opinia...
Kiedy jeden naród sili się na udawanie drugiego, wygląda to po prostu sztucznie.
Ale to chyba kwestia gustu. Mnie to nie przeszkadza. Nawet wolę Amerykanów udających Szwedów, niż Szwedów gadających po szwedzku (oglądałem szwedzką trylogię i strasznie mnie słuchanie tego języka irytowało - także kwestia upodobań). Poza tym Szwedzi są znani ze swoich bardzo dobrych umiejętności mówienia po angielsku.
Eh prosty lud na filmwebie nie potrafi zajarzyć, że Fincher to genialny reżyser, tym bardziej jeśli idzie o thrillery. Z trailerów klimat aż się wylewa, a Reznor znowu robi cuda z muzyką. Ale oczywiście jak dobry film by nie był po premierze i tak dalej będziemy czytać że remake, że niepotrzebny i każdy oczywiście musi sobie do tego założyć osobny temat bo przecież jeszcze takiego nie było...
No bo prosty lud na filmwebie nie potrafi także odróżnić remake od adaptacji ;] Każdy ma prawo zrobić własną adaptację i nie rozumiem na prawdę o co tyle szumu ;/ nie raz nowsza adaptacja była lepiej zrobiona od starej. Remake moi drodzy to jest zrobienie filmu na podstawie innego filmu czyt. REC lub Ring. To jest adaptacja tz. zrobienie filmu na podstawie książki tak jak to jest w tym przypadku :)
Świetny reżyser bierze na tapetę wspaniałą książkę, a tu jeszcze pretensje.
Ale ta książka zostła sfilmowana całkiem niedawno z doskonałym skutkiem...
Nie ma innych fajnych scenariuszy?
Czyli to odbiera sens kręcenia na podstawie tej książki drugiej adaptacji? Film produkuje inny kraj, kręci inny reżyser (wielki fachowiec od kina gatunkowego), scenariusz kto inny napisał, grają inni aktorzy, ton pewnie będzie inny, forma też. Mało argumentów za? Dwa filmy spokojnie mogą koegzystować obok siebie lub odrębnie. Kolejny powód to taki, że amerykanie wcale nie muszą być zaznajomieni z tą książką, czy z filmem, który miał jedynie limitowaną dystrybucję w ich kraju. Już sam sposób ujęcia tego samego tematu z innej perspektywy może być wielce intrygujący, więc tego typu ograniczone myślenie warto pozostawić dla siebie.
Ze zwiastunu już widać że to będzie DOKŁADNIE to samo.
A jestem pewien że gorsze!
Amerykanie ostatnio popadają w idiotyczną manię kręcenia nowych wersji niedawno powstałych filmów!
Przykłady można mnożyć.
A moje ograniczone myślenie to moja sprawa , "bardzo mądry i uczony forumowiczu o szerokiej perspektywie..."
czytaj: BUFONie
Wiesz kto to jest Fincher ? Jak tak to przestań pier..., jak nie to też przestań
Pogrążasz się z każdym kolejnym zdaniem :) No wymień te przykłady - minimum 20. I też udowodnij mi, że za każdym razem jakość jest gorsza od tych tytułów, który były "pierwsze". Nie rozumiesz słowa adaptacja, nie rozumiesz wolności artystycznej, nie rozumiesz mechanizmów jakie rządzą kinem. No i oceniasz film, choć jeszcze go nie widziałeś. Marne prowokacje. Szkoda, bo takie akcje zasyfiają forum.
A kto powiedział, że z udanym skutkiem? I czy to, że tobie i kilku innym osobom na tym forum szwedzki film się podobał jest wystarczającym powodem, by nie nakręcić innego filmu na podstawie powieści Larssona? Jeżeli nie jest ci potrzebna ta adaptacja, to jej nie oglądaj - bo jak ją zobaczysz, to wyjdziesz na hipokrytę.