Nie czytałam trylogii "Millenium" ani nie widziałam szwedzkiej ekranizacji książek. Poszłam na "Dziewczynę z tatuażem" wiedząc o fabule tyle, ile dowiedziałam się z trailera. Dlatego też moja opinia nieco ima się od opinii osób, które miały do czynienia z powieściami Larssona. Ale po kolei... 
Nigdy nie przeszły mnie takie ciary w pierwszych minutach filmu. Naprawdę świetna czołówka. W ogóle jestem pod dużym wrażeniem muzyki, jak i zdjęć - wspaniałego, śnieżnego krajobrazu Szwecji. Dobrze stopniowane napięcie i oschły, specyficzny klimat miejscami wbijały w fotel. 
Jednakże film uważam za za długi. Miejscami po prostu męczyłam się siedząc w kinie. Sceny z Lisbeth i kuratorem były niesmaczne i ciągnięte za długo. Po co? A zakończenie trochę mnie rozczarowało. Liczyłam na ukryte motywy mordercy, że Biblia miała jakieś głębsze znaczenie w tej sprawie, a tu mężczyzna zabijał, bo był psychiczny. I tyle. Słabo zrobione koniugacje rodzinne. Myślałam, że zostaniemy wprowadzeni w głębiej w te relacje, poznamy lepiej bohaterów i będzie można zabawić się w Sherlocka samemu. Na plus - dobre aktorstwo, dziwne, humorystyczne wstawki.
niestety masz takie odczucia (że za długi, ze rozczarowało Cie zakończenie i niesmaczne i długo ciagniete sceny z kuratorem) bo nie czytałaś książki, być może gdybym i ja nie czytał Millennium miałbym podobne odczucia, ale mam to szczęście że czytałem i POLECAM ! więc doskonale rozumiem to, że film musiał trwać blisko 3h żeby zmiescic to co najwazniejsze, zakonczenie bylo takie a nie inne gdyz tak to napisał Larsson a scenom z kuratorem Fincher musiał poswiecic troche uwagi bo w książce były one baaaaaaardzo ważne