Przerażająca scena gwałtu na głównej bohaterce i wcześniejsza okropna gdy miała ona kontakt ze swoim nowym kuratorem. Wyszłam z kina 3 godziny temu a silne emocje jeszcze ze mnie nie opadły. Jestem bardzo empatyczną osobą, pewnie to dlatego. Bardzo lubię filmy Finchera- dla mnie mają to "coś"- i ten mnie nie zawiódł. Poczułam sympatię do Lisbeth i do Daniela Craiga, który do tej pory kojarzył mi się tylko z Bondem. Daję 9/10 ( na minus m.in. sama końcówka z Harriet Vanger- dla mnie za słaba, szybko umykająca:/ ). 
P.S. Pozdrowienia dla mojego przyszłego męża i siostry, z którymi byłam w kinie:) (siostra wygląda prawie tak jak Lisbeth- duma:)).