...niczę! Również nie rozumiem tej polityki filmowców. I według mnie ta wersja nawet nie dorówna oryginalnej.
Cóż, trochę dziwne rozumowanie, że skoro w Szwecji jest mniej przygotowań do filmu niż w USA i powstaje on szybciej, to od razu trzeba go nazywać "oryginalną wersją"... BTW, film niezły (na tym poziomie trzyma go głównie Noomi), ale w porównaniu z geniuszem powieści blednie. Trzeba było od razu wezwać Finchera, nie było by tylu narzekań, że robi kolejną adaptację.
problem w tym, że to nie żaden remake tylko ekranizacja książki
tak samo jak my byśmy mieli prawo do zekranizowania jankeskiego Przeminęło z Wiatrem, tak oni, czy też hindusi, Francuzi czy kto tam jeszcze, mają prawo do ekranizacji np naszych Krzyżaków.
proszę nie mylić remakeu z ekranizacją
Nie ma co się kłócić co do remake'u czy tam ekranizacji. Fakt jest taki, że po obejrzeniu zapowiedzi, przypomniały mi się te same sceny ze szwedzkiej wersji. Na początku myślałem, że to zapowiedź właśnie tej nordyckiej, a tu jakaś inna pani gra główną rolę! Dosłownie jakby tamtą aktorkę wycięli, a wkleili tą. :)
A ja coś czuję, że jej nie doceniacie. Mara zapowiada się coraz lepiej, nie zdziwię się, jeśli dorówna Rapace.
Dostałem cynka o tej opinii:
Jeff Wells:
"''I don't think I'm breaking the embargo to say that Rooney Mara is fierce and touching and diamond-hard in David Fincher's The Girl With The Dragon Tattoo. Yes, her Lisbeth Salander character is familiar due to Noomi Rapace having played her three times in the three original Girl flicks but Mara gives a richer, fuller performance, I feel. Her manner is curt and chilly but her eyes are swimming with feeling. She's a heartbreaker, and she's tough and resourceful -- the rock upon which the film rests.
In a phrase, I think it's highly likely that Mara will land a Best Actress nomination. Not just because of Mara's commitment and technique but also because Salander is a heroine to millions of women who've read about her kickass brains and determinism in tens of thousands of jets and airport lounges over the last three years or so. The women out there in the moviegoing culture will feel undermined, I think, if Mara doesn't receive what they feel is appropriate tribute for bringing an extra dimension to Salander".
:)
Czytałem cały tekst Jeffreya i bardzo cieszy mnie kolejna pochlebna recenzja występu Rooney. W połączeniu z dzisiejszym mega-zwiastunem i kawałkiem soundtracku Reznora fragment, który zacytowałeś jest dla mnie najlepszym newsem tygodnia.
A tak poza tym, to zaskoczyło mnie, że w gronie potencjalnych nominowanych Wells zastąpił Tildę Swinton Violą Davis. Ale to już inny temat, więc się nie rozpiszę.
Prawa do ekranizacji można mieć dopiero jak się je kupi od właścicieli praw autorskich (inaczej zwanych majątkowymi prawami autorskimi). Nie można od tak sobie zabrać się za ekranizację utworu, bez porozumienia z właścicielem p.a.
Polityka jest prosta i polega na zarabianiu pieniędzy. W USA, w odróżnieniu od europejskiego grajdołka, filmy produkuje się w celach rozrywkowych, tak aby zarabiały pieniądze. Aby mogły zarabiać pieniądze, muszą spełniać określone wymagania odbiorców. Wymagania widza amerykańskiego różnią się od wymagań europejczyków, a na pewno różnią się od wymagań szwedzkich. Jak na standardy amer. w oryginalnej wersji brakuje dynamiki, poczucia humoru również jest jak na lekarstwo. Wpływy szwedzkiej wersji w USA zaledwie przekroczyły 10mln $, co jest dość marną kwotą, jak na historię o tak dużym potencjale filmowym, więc nie dziwi mnie decyzja o realizacji amerykańskiej wersji. Wszystkie części oglądałem dopiero w mijającym tygodniu i co tu dużo gadać, podoba mi się ten rodzaj kina. Produkcja jest profesjonalna, gra aktorska na dobrym i bardzo dobrym poziomie, ujęcia i montaż tworzą specyficzną atmosferę, ale mimo to jestem pewien, że Fincher jest w stanie wyreżyserować tą historię w sposób ciekawszy, bardziej dynamiczny, nie uciekając przed sytuacjami humorystycznymi. W poprzednich filmach potrafił stworzyć niesamowitą atmosferę za pomocą dość prostych środków wyrazu, więc jestem pewny, że w tym przypadku bez problemu przebije oryginał. Wszyscy miłośnicy kryminału Larssona znamy fabułę, więc pod tym względem nic nas w filmie raczej nie zaskoczy, dlatego istotny jest sposób realizacji i tutaj należy liczyć na tradycyjny amerykański rozmach oraz doskonały warsztat zespołu zajmującego się realizacją. Na pewno będziemy mieli do czynienia z innym sposobem narracji, i bardzo dobrze, gdyby miał być ten sam to po cholerę byłoby to robić, nie miałoby to uzasadnienia ekonomicznego.
w większości zgadzam sie, ale.. oczywiscie ze nie ma co dywagowac jesli sie nie widzialo wersji Fichera, i byc moze ze zrobi tą ekranizacje lepiej, i tez lubie cRaiga i tez uwazam ze Fincher jest super, ale jak zobaczylam zwiastun w kinie czekajac na cos innego to szczerze mowiac bylam wsciekla i oburzona- jakim prawdem Amerykanie uzurpuja sobie prawo do robienia 'najlepszych' ekranizacji, remakow itp. i po co to robią - oczywiscie ze dla kasy. i to jest zenujace. rozumiem remake'i jakiś azjatyckich filmów ktore malo kto oglada, (choc na pewno ktos oglada), ale w tym wypadku to jest wg. mnie bezczelne! Szwedzka wersja jest super, ksiazka jest jeszcze lepsza, film wiadomo ze rzadko dorównuje ksiazce, Noomi jest świetna i wstrzasajaca, po prostu wbija w fotel, (a ta małolata ktora ma grac Lizabeth w ogole mignęła bez echa na trailerze) . Gdy obejrzałam pierwsza czesc Millenium to mimo iż wg. mnie straszna i okrutna to jest to bardzo bardzo drobra , i historia, i pomysl, i sam film, i wiedzac ze to trylogia koniecznie musialam zaraz zobaczyc 2 pozostale.
A tu, to jest robione tylko dla kasy! I i to bezczelnie ze hej, wiec mimo ze chce to zobaczyc dla samego porownanai to wolalabym ten film zbojkotowac, bo jak to?- film nie jest stary, nakrecony naprawde niedawno, nie jest zly, jest nawet bardzo bardzo dobry, wiec co, ze nie ma gwiazd, ze mowia po szwedzku, wszystcy na calym swiecie jak nie rozumiej języka z filmu to maja napisy, ale nie , Amerykanie musza miec swoje gwazdy, wybuchy, flage tez pewnie gdzies wcisną, no i przeciez nie beda czytac napisow bo jak zobacza co sie dzieje na ekranie?! żałosne to..
tez lubie kino komercyjne i rozrywkowe, nie tylko mega ambitne, lubie dobre historie i kryminały ( nawet romanse i dramaty tez;)) i wiem ze w stanach kreci sie mase dobrych filmow i ze jest tam mnostwo świetnych aktorow, ale ten zalew remakow, sequeli, powtorek itp. mnie wkurza, a mega szczególnie w tym Millenijnym przypadku (słyszałam tez ze beda Ptaki Hitchcock'a z Willem Smithem!) wiem ze ciezko zrobic cos nowego, ze nie obejdzie sie bez nawiazan i ok. ale nie zeby tak na maksa po prostu 'ściagac' od lepszego, i co jest wytlumaczeniem- ze za malo zarobił?! ekhh...
nawet nie widzialam ze tak mnie to denerwuje, ale jak widac, ale juz mi lepiej jak sie wypisalam ;)) pozdrawiam wszystkich kinomaniakow i fanow kina nie tylko made in USA
ale czemu tak się tak wkurzasz, Mr_ opinii nie można mieć? każdy ma swoje i czasem je zmienia, i wszystko jest ok. napisałam posta dosc dawno, szybko i na gorąco, i tyle, co nie znaczy ze tak nie myślałam i może wciąż tak myślę...
Jak słyszę ze Mara ze dostała nominacje do Globów, to może mogę troche zmienić zdanie,
do końca sie przekonam sie jak obejrzę film Finchera- oczywiste, ze chyba kazdy fan Millennium chce go zobaczyć. I na pewno bedzie to dobry film, świetny rezyser i ksiazka- trudno to schrzanić. Jak czytam ze sam Larsson był zainteresowany Hollywoodem to tez to coś zasiewa.. przeczytałam tu więcej wątków, dokładniej, i widze ze film i temat bardzo ci leży, zrozumiałe, szwedzka wersja podobała sie wielu, bo cala ta historia wytraca człowieka z fotela (i film i książki) wiec rozumiem ze można chcieć zobaczyć więcej, i więcej, w innej wersji, aktorami czy reżyserem, by porównać, odświeżyć itp a kontynuacji Trylogii raczej nie napiszą..
ale cały ten trend w stanach z remake'ami, wersjami, adaptacjami jest przesadzony i tyle, wiec
2ga rzecz - skoro kręcenie amerykańskiej wersji oburza wielu, to tez cos w tym jest. I kazdy ma do tego prawo. można byc fanem tej czy tamtej, można byc fanem obu, i pewnie do tej grupy się zaliczę, ale na pewno nie warto byc w grupie krzykaczy
posta wcześniej napisałam nie dlatego ze wkurzył mnie pomysł Finchera, Mary &co. ale cała ta amerykańska maszyna do mielenia wszystkiego na kase, ale tak juz jest wszedzie, i na to wpływ mój jest mierniusieńki
BTW forum Filmwebu jest -chyba- do dzielenia sie rożnymi opiniami na temat filmów, wiec niech tak bedzie
Tyle, że większość krzykaczy ma swoją opinię już dawno wyrobioną, PRZED OBEJRZENIEM FILMU. Oczywiście nie skrytykuję kogoś, tylko za to, że napisał, że filmu się nie nie podobał, ale nikt tutaj tego filmu nie widział i już krytykuje decyzję zrealizowania amerykańskiej adaptacji opierając się tylko na jakichś wyświechtanych stereotypach i frazesach.
Typowa polska przypadłość, krytykowanie wszystkiego zanim się to pozna. A co będzie jeśli film okaże się bardzo dobry? Uważam, że to bez sensu wydawać takie opinie jeszcze przed premierą.
David Fincher jest wybitnym reżyserem , który nie ma słabych punktów. Jak ktoś taki jak on zabiera się za ekranizację kultowej książki moim zdaniem , nie ma powodu by myślec ,że film będzie zły . Fincher nie schrzani roboty.
Szwedzka wersja,choć najlepsza z całej trylogii, nie jest wcale taka dobra więc szanse na dorównanie ma.Ciekawe czy nakręcą pozostałe dwa z serii.
Może i ma szanse dorównania, ale sam fakt, że USA powiela filmy już nakręcone. Po co dwa takie same?
Mnie również wersja Szwedzka jakoś nie specjalnie przypadła do gustu. Co prawda kreacja Salander była na prawdę niezła, ale Blomkvist już w ogóle mi się nie podobał. Mam nadzieję, że Craig wypadnie dużo lepiej. Szczególnie że do tej pory filmy Finchera, które widziałam nie rozczarowywały.
Ludzie się czepiają że nie rozumieją po co ten film powstał, że i tak będzie gorszy od poprzedniej wersji, że w ogólnie amerykanie nie mają już pomysłów na filmy i tak dalej. Ale w sumie co to wszystko ma wspólnego z kręceniem tego filmu.Chcieli to nakręcili. Ten film nie będzie mieć nic wspólnego z szwedzką wersją oprócz tego że jest nakręcony na podstawie tej samej książki. Nie jest to żaden Remake. Remak jest w tedy gdy film powstaje na podstawie oryginalnego scenariusza już zekranizowanego. Ciekawe czy byście się tak buntowali jakby Amerykanie pierwsi nakręcili ten film a teraz dopiero Szwedzi. Mało kogo by to obchodziło bo jak 2 lata temu powstawała tamta wersja to nikt nawet o tym nie wiedział a przecież książka była już w tedy u nas znana. Niech sobie amerykanie kręcą jak mają pieniądze i pomysł poza tym to nie jest remake jak już wcześniej wspomniałem tylko nowa odrębna ekranizacja tej samej powieści - inne podejście inna wizja inna strona wizualna inni aktorzy. Nie ma co nawet porównywać tych dwóch filmów. I tak za kilkanaście lat wszyscy będą pamiętali hollywoodzką wersje i bez znaczenia będzie czy będzie to udana ekranizacja czy nie, a szwedzką tylko fani książki i pewnie kinomaniacy, bo to w sumie nie jest wybitny film, jest poprawnie zrealizowany, jest odpowiedni klimat, jest niezłe aktorstwo, ale w sumie nie ma takiej siły przebicia żeby pamiętało się o nim jeszcze przez długie lata. W kinach też nie zarobił (chyba tylko w swoim kraju)a następne części zostały wydane od razu na DVD i puszczone jako chyba 6 odcinkowy serial na kanale nFilm.
Ciekaw jestem jeszcze czy jak 10 lat temu kręcono w Polsce "Quo Vadis" to czy też wszyscy się tak buntowali że robimy remake że nie mamy już pomysłów na filmy. To też są dwa odrębne filmy i jakoś nikt ich do siebie nie porównuje, za granicą to ludzie chyba nawet nie wiedzą że ten film u nas powstał. Amerykańska wersja też nie jest specjalnie dobra, może trochę bardziej widowiskowa, a mimo to jest bardziej znanym filmem.
Tak że nie ma się co czepiać bo to i tak nic nie zmieni.
Dobrze, ale robić film o tym samym po 10 latach, a po roku czy dwóch to trochę inna sprawa :) Po prostu przejechałem się na Amerykańskich wersjach różnych filmów. I prawie w każdym przypadku jako pierwszą widziałem "oryginalną". Ale to moja opinia i nie ma co tutaj trollować ;)