Rezerwacja na piątek zrobiona, teraz tylko czekać na premierę. Pójdę do kina pełna nadziei, bo kocham twórczość Finchera czystą miłością, i nie śmiem zakładać rozczarowania.
Szczerze mówiąc już nie mogę się doczekać, żeby wyrobić sobie opinię o tym filmie. ;)
U mnie też miejsca zarezerwowane czekam z nadzieją;] 
 
Książkę przeczytałem, szwedzką wersję oceniam dość mizernie. Liczę na Finchera, jednak dobry reżyser za sterami to podstawa. 
To jedna z tych chwil, gdy dreszczyk emocji na krótko przed seansem okaże się wprost proporcjonalny do jakości filmu. Jutro czeka nas cudowne filmowe doświadczenie, które zdarza się nie częściej niż raz na pół roku! :)
Mój seans staruje o 19.00. Trzeba jeszcze doliczyć reklamy, czyli około 19.20. ;)
w naszym zoo to nie wiadomo kiedy film ujrzeć będzie można. Premiery z rocznym opóźnieniem, albo wcale. 
Ale dziewczyna pewnie zyski przyniesie to może uda się zobaczyć w kinie. 
W TVN reklamują i wzbudzają chęci a w kinach premiery nie ma:(
Ja idę w przyszłym tygodniu. Nie widziałam szwedzkiej wersji,ale szerze powiedziawszy jakoś nie ciągnie mnie do jej obejrzenia. Natomiast amerykańska wersja strasznie mnie ciekawi, zwłaszcza w kwestii Lisbeth.
Już jutro o 18:30. 
Nie mogę sie doczekać kreacji Rooney Mary, po Tanner Hall, Dare i Winning Season rola Lisbeth będzie jej całkowitym przeciwieństwem. :)
Prawdopodobnie jutro przed południem po raz pierwszy, a potem powtórka w środę. :) Mam zagwozdkę z jutrem, do wyboru cyfrowa wersja w multipleksie o 10 rano, a poza nią bodaj zwykła o 11, tyle że w kinie na uboczu. Szanse na trafienie na zachowujący się niczym w stajni plebs jakieś tam są, ale mam nadzieję, że obejdzie się bez rękoczynów. Chyba już pójdę na 10... 
 
Tego się obawiam najbardziej. Gdybym rano nie musiała iść do pracy, na pewno pojechałabym na pierwszy seans. Na pokazie o 19 mam gwarantowaną prawie pełną salę, a zatem również cały pakiet nieprzyjemności związanych z niekoniecznie przyzwoitym zachowaniem. Pozostaje mieć nieuzasadnioną nadzieję, że akurat mi się poszczęści, i pozostali widzowie nie zafundują mi piekła w czasie tego oczekiwanego od miesięcy seansu.
Znam ten ból. Ostatnio miałem okazję oglądać film, obok mnie gościu wpieprzał tacosy, a dwa rzędy dalej ktos na głos komentował wszystko. Najlepszy seans to niedziela 10, albo właśnie w tygodniu przed południem.
Ja bylam mocno zdziwiona, ze na sali bylo tak malo ludzi (tu, gdzie mieszkam, premiera byla 26 grudnia, do kina poszlam dwa dni pozniej). Mysle, ze wypuszczenie tego filmu w okresie swiatecznym bylo ryzykowne, wiekszosc ludzi woli wtedy obejrzec cos odmozdzajacego i familijnego. Byc moze wlasnie dlatego poczatkowe wyniki z box office nie byly powalajace... 
A jak! Nawet trylogie Larssona po polsku przeczytalam. Tak mi sie spodobalo, ze chyba wezme sie za nastepna, Sienkiewicza ;)
No nie wiem, mam przeciez problemy z relacjami interpersonalnymi... Chyba, ze jestes dziennikarzem. Do dziennikarzy mam slabosc ;)
Polecam przed pójściem na premierę obejrzeć sobie, http://www.filmweb.pl/film/Millennium%3A+M%C4%99%C5%BCczy%C5%BAni%2C+kt%C3%B3rzy +nienawidz%C4%85+kobiet-2009-465857 . Nie wspominam już o przeczytaniu książki która jest według mnie świetna.