Witam, 
Na mnie szwedzka adaptacja nie zrobiła wielkiego wrażenia. Byłem po lekturze powieści "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" (która owszem, jest wciągająca, ale nie jest według mnie jakimś arcydzielem kryminału), znałem więc już calą intrygę. Prawdopodobnie z tego powodu film mnie nie zachwycil (osoby, które nie czytały ksiązki uważały go za niezły). Co zwrócilo moją uwagę to obsada. Uważam, że Craig dosć dobrze pasuje to roli Mikaela, ciekaw jestem kreacji Salander, ponieważ w szwedzkiej wersji aktorka rzeczywiście świetnie dała sobie radę. Natomiast postać Eriki, współpracownicy i kochanki głównego bohatera w szwedzkiej wersji zupełnie rozmineła się z moim wyobrażeniem. W książce opisana jest jako bardzo atrakcyjna blondynka koło 40, która swa urodę wykorzystuj często jako atut, nawet w sprawach dotyczących gazety "Millenium". Tymczasem w filmie szwedzkim obsadzono kobietę, która w żadnym wypadku nie odpowiada temu opisowi. Dlatego adaptacja Finchera ma u mnie plus za samą Robin Wright, która właśnie doskonale pasuje do roli Eriki. 
 
Ps. Nie czytałem dalszych części trylogii, ale natrafiłem kiedyś w nocy przypadkiem chyba na drugą część szwedzkiej ekranizacji. Faktem jest, że włączyłem się w trakcie trwania filmu,, więc nie ma pełnego obrazu, ale historia wydala mi się strasznie głupia i nie najlepiej nakręcona. Pojawiał się tam taki blondyn, który był bratem Salander... Nie jestem pewien. Co uważacie o dalszych częściach? Warto czytać, oglądać?