Dziewczyna z tatuażem

The Girl with the Dragon Tattoo
2011
7,7 331 tys. ocen
7,7 10 1 330865
7,3 59 krytyków
Dziewczyna z tatuażem
powrót do forum filmu Dziewczyna z tatuażem

Film jest bardzo przeciętny, momentami nawet bardzo słaby. Mam nadzieję że to incydentalny przypadek w dorobku Finchera. Wszystko w tym filmie jest jakieś sztuczne i powierzchowne. Gra aktorska, albo reżyserowanie aktorów, sprawiło, że film pozbawiony jest emocji,(aktorzy "przeszli" obok tego filmu jak reprezentacja Polski obok każdego meczu;). Wszyscy zachowują się jak roboty, które widzą co mają robić i to robią, zero rozterek, uczuć itp. Powiedzmy że takie zachowanie pasuje do tytułowej bohaterki, ale do reszty już nie (Aktorka grająca zaginioną Harriet to jakaś totalna masakra). Poniekąd, pewnie jest to też wina beznadziejnie napisanych dialogów (oni w ogóle mówią angielskim z jakimś dziwnym akcentem, albo mi się wydaje) Zdjęcia, poza fajną czołówką, to chyba największa porażka tego filmu, głównym atutem tej historii to taki szwedzko- mroczny klimat, a tu mamy mix klimatu bonda i "Listy do M". Jedynym plusem tego filmu jest dosyć fajna muzyka. Podsumowując naprędce zrobiony film z olbrzymim budżetem reklamowym, co powoduje, że taki gniotek, oprócz pewnej widowni w kinie, ma ocenę 8,1 na filmwebie, (reklama mówi, że film jest super, to jest "super" koniec i . ! )

ocenił(a) film na 9
Vivre_sa_vie

. Takiego bełkotu nie czytałem od czasów lektur homilii Rydzyka. Przeeszli obok filmu? Estetyka listów do m? Żal czytać takie prowo. Nie żebym odmawiał prawa do innego zdania ale z tego co jest atutem filmu robisz wadę.. Fincher prawie zawsze ogranicza ekspresję aktorów - vide Norton w fight clubie. Ten dziwny akcent to stylizacja na szwedzki.

ocenił(a) film na 4
rokosz_2

To są moje przemyślenia na temat tego filmu, nie prowokacja. Porównujesz tę beznadzieję do fight clubu ? to chyba zamroczeni umysłu spowodowane tymi homiliami (i nie będę pisał dlaczego). W "Dziewczynie" wszystko dzieje się samo i przypadkowo tak jak w Listach do M. (rozwiązanie zagadki zawdzięczamy nie wysiłkowi bohaterów, a Mcbookom :), podczas gdy np. w książce jest to droga przez mękę trwającą ponad 500 stron :)), atmosfera jest powierzchowna i beztroska w obu filmach. Co do akcentu to czegoś tu nie rozumiem, gdyby ten film nakręciła polska ekipa (oczywiście w roli głównej... no jakżeby inaczej B. Szyc :P), ale akcja działaby się w Szwecji, to wspomniany Szyc powinien mówić kaleczonym polskim?? (takim stylizowanym na szweda mówiącego po polsku ) przecież to komiczne jest, a miał być thriller :)