Oczywiscie hameryka musi, musi, bo sie udusi... i tak nie dadza rady ze szwedzkim oryginalem. A Lisbeth jest tylko jedna - Noomi Rapace. Proponuje przeczytac trylogie Larssona, pozniej obejrzec szwedzka ekranizacje i dopiero ew. zastanowic sie czy tracic czas na hamerykanska produkcje. No musza, musza bo sie udusza.
wuluzuj troche... najwyzej nie pojdziesz do kina. w niczym Ci ten film nie bedzie przeszkadzal. a ja pojde z przyjemnoscia. przeczytalem trylogie, szwedzkiej wersji filmu niestety nie widzialem - kiedys to nadorebi. kto jak kto, ale Fincher potrafi krecic filmy. nie wszystko co hollywoodzikie jest od razu be.
Lepiej bym tego nie ujął. Ja szwedzką adaptację widziałem - pierwszy film rzeczywiście rewelacyjny, niestety drugi i trzeci już o wiele słabsze. Książkę dopiero zaczynam czytać. Co do Lisbeth - nie chce prorokować, jednak bym się nie zdziwił gdyby zaistniała tu sytuacja jak w przypadku Heatha Ledgera i jego roli Jokera - też wszyscy mówili, że Joker jest tylko jeden, że nikt nie przebije Nicholsona itd. A więc lepiej zaczekać na sam film i w tedy oceniać. a przynajmniej ja tak podchodzę do sprawy.
Nie dam się przekonać :). Tak samo było z "Braćmi" szwedzkimi Susanne Bier, z filmem "The Ring" Hideo Nakaty...Poza tym jeśli chodzi o kolejność, to lepiej przeczytać najpierw książkę, a później oglądać adaptację na ekranie. Trochę już wyluzowałam i dziękuję za troskę. A Noomi Rapace jest naprawdę rewelacyjna. Choć kto to wie, kto wie może pod wpływem Waszej recenzji filmu Finchera, skuszę się i pójdę do kina mimo , iż w tej chwili nie jestem przekonana. Kto wie , kto wie ;).
Ja też nie kumam dlaczego taki reżyser bieże się za ten film. Szwedzki jest opór dobry. Mega sprawdzian dla Finchera będzie.
Ale Infiltracja Scorsese byla dobra. Dzieki niej obejrzalem oryginalna trylogie, ktora owszem jest jeszcze lepsza. Fincher, jak zwykle, zrobi dobry film. Ludzie pojda do kin, wyjda usatysfakcjonowani, przeczytaja ksiazke, itd... tylko sie cieszyc.
Zgadzam się z założycielką;) Lisbeth jest tylko jedna;) Szwedzka książka to i szwedzki film i powinno tak zostać , a nie Ameryka musi oczywiście swoją wersją zagłuszyć cały świat ehhh
nikogo nie zagluszaja, co najwyzej udostepniaja amerykanskiemu konsumentowi, ktory i tak by szwedzkiej wersji nie obejrzal... po co sie tak spinac. jak juz pisalem, nie wszystko co amerykanskie musi byc od razu zle. jak wyjdzie z tego niezly remake, to w czym Wam to bedzie przeszkadzac?
A ja się zgodzę z przedmówcą, że nie należy dokonywać oceny przed obejrzeniem materiału porównawczego i Joker w wersji śp. Heatha Leadgera jest tutaj doskonałym przykładem. W tej chwili co mogę jedynie stwierdzić, że zapowiada się kawał dobrego kina i życzę sobie i wszystkim, byśmy się nie rozczarowali. A plakat i czerwony zwiastun są mega...
Nie zgadzam się z Tobą. Byłbym za, gdyby amerykańską ekranizację kręcił dosłownie ktokolwiek (nawet Tarantino, Polański czy Nolan), poza jednym człowiekiem: Davidem Fincherem. Po zwiastunie jestem już pewien, że król kryminałów dał radę. Genialna książka, genialny reżyser, więc będzie dobrze, trochę wiary freya.
*Byłbym przeciw amerykańskiej wersji oczywiście, nie za. Mały błąd roztargnionego człowieka :)
Tylko zakute łby kierują się stereotypami dotyczącymi Ameryki i osądzają film pół roku przed jego premierę. Tyle w temacie.