Film jest naprawdę dobry, czuć ciężką atmosferę, historia jest dobrze opowiedziana ale moim
zdaniem źle całości zrobił ostatni wątek z Lisbeth. Fantastycznie wymyślna historia przejęcia kasy
z konta milionera była grubymi nićmi szyta, nudna , doklejona do całej historii na siłę. Film mógłby
spokojnie być krótszy o te 20kilka minut i myślę ,że zyskał by na tym dużo bo nie załamało by to
klimatu całego filmu.
Ale przecież tak było w książce. Film rewelacyjny, doskonale oddaje klimat i fabułę ksiązki. Szwedzka wersja się nie umywa.
Zgadzam się. W książce było dokładnie opisane jak Lisbeth opróżniła konto Wennerströma.
Reżyser nie ma obowiązku tworzyć dokładnej adaptacji. Równie dobrze mógłby zakończyć inaczej. Film to oddzielny twór oderwany od książki - nie musi być dokładnym odwzorowaniem, może być tylko inspiracją.
Dokładnie, tak było w książce. Na razie może Ci się to wydawać "doklejone" i niepotrzebne, ale w drugiej części fakt, że Lisbeth ma parę milionów na koncie, będzie miał spore znaczenie.
Nie czytałem żadnej książki z sagi więc nie przez jej pryzmat patrzę na film, jeśli tak to spoko- czekam na kolejne części, ale jeżeli miałbym patrzeć na ten film jako na autonomiczną historię to trzymam się swojego zdania ;
Zgadzam się, ten wątek z punktu widzenia fabuły filmu (i książki też) jest nieco przegięty, przesadnie przygodowy i sensacyjny, na dodatek kompletnie już nieprawdopodobny. Potrzebny ze względu na dalsze wydarzenia, ale ja bym go na miejscu Larssona i Finchera pominęła :)
[Uwaga, spojler w spojlerze!] jedyne czym się broni, to że podkreśla jeszcze bardziej dramatyzm ostatniej sceny - Lisbeth zrobiła to nie tylko dla kasy ale przede wszystkim dla Blomkvista, bardzo dużo przy tym ryzykując. Tym bardziej musiało jej dosr... to, co zobaczyła w ostatniej.