Pytam się dlaczego amerykanie nie zrobią nic swojego tylko wszystko muszą przeinaczać ,patrze sobie na news na wp myślę sobie o super kontynuacja zagłębiam się w tekst a tam REMAKE po prostu ręce opadają ,a Lisbeth Salander no pożal się... zero polotu już po samym .zwiastunie bo co bo musi być amerykańskie i być po angielsku no pewnie będzie niezłe gowno japońskie filmy żenada hiszpańskie filmy żenada teraz biorą się za Skandynawie i pewnie tez to spier dola.
jak Robert napisał, tak ja powtórzę:
problem w tym, że to nie żaden remake tylko ekranizacja książki
tak samo jak my byśmy mieli prawo do zekranizowania jankeskiego Przeminęło z Wiatrem, tak oni, czy też hindusi, Francuzi czy kto tam jeszcze, mają prawo do ekranizacji np naszych Krzyżaków.
proszę nie mylić remakeu z ekranizacją
okey ale wiecie mi chodzi bardziej o to ze oni chcą to na chama amerykanizować i to wszytko co im wpadnie w łapy zawsze wychodzi blado w porównaniu do pierwowzoru:) aż strach pomyśleć jakby tak zekranizowali sobie na nowo w pustyni i w puszczy hehehe
mi amerykanizacja nie przeszkadza o ile za to biorą się odpowiednie osoby, a Fincher jest odpowiednią osobą
a co powiesz o naszych "komediach romantycznych"? ja bym wolała, żeby odnosiły się do polskiej realności, a nie udawały amerykański sen, bo wygląda to biednie w chwili obecnej
Ja również nie mam nic przeciw tzw. "amerykanizacji", przynajmniej w tym przypadku, bo od początku widziałem na krzesełku Króla Kryminału Finchera. A poza tym, to nie "wszystko co im wpadnie w łapy (...) wychodzi blado". Całkiem często (choć przyznaję, że nie zawsze) amerykańska wersja jest lepsza od pierwotnej. Masz widocznie jakieś uprzedzenia do Amerykanów.
nie nie mam uprzedzenia są dobre amerykańskie filmy ,ale nie wychodzą im covery hehe oj nie ruszajmy tematu naszych komedii romantycznych bo to jest bardzo wrażliwa kwestia niestety przestali kręcić sensacje i się wszystko posypało;) filmy Finchera są kozackie zwłaszcza Fight Club mi bardziej chodziło o producentów którzy łapią się wszystkiego żeby tylko zarobić kasę.Ponieważ uważam ze skandynawska wersja jest po prostu świetna :) Lecz każdy jest wolny i może robić co chce zobaczymy po seansie :)
Nie nazwał bym tej adaptacji "amerykanizacją". Film został nakręcony w Szwecji, w klimacie Szwecji, z udziałem wielu szwedzkich aktorów, bądź aktorów z urody przypominających Szwedów. Plus, wizja Finchera, dużo bardziej odpowiada mojemu wyobrażeniu, kiedy czytałem powieść, niż szwedzka, która była rozpłaszczeniem książki (np. prawie całkowity brak wątku Eriki Berger).
Nie mogę się filmu doczekać, wszystko zdaje się być perfekcyjne (reżyseria [Nie przypominam sobie złego filmu Finchera], wierny, co widać chociażby w trailerze, scenariusz, montaż, scenografia, aktorstwo [Craig, Mara, Plummer, Skarsgard], no i nie wierzę, by Trent Reznor mógł zrobić słabą muzykę. :-D
ja mam podobne odniesienie w sprawie amerykańskiej filmografii, nie podoba mi sie to że połowa amerykańskich filmów to jest kopia tego co już było, patrząc na zwiastun widać że tam wszystko jest przedstawione tak jak w szwedzkiej wersji, a Lisbeth to już wogóle jest jakaś nijaka...