Czy w tej historii jest coś szokującego? Bo przed wyjściem filmu Finchera do kin, chciałem obejrzeć europejską trylogię "Millenium" dla porównania, ale jeśli ma być to thriller z szokującym zakończeniem, albo coś w tym stylu, to sobie odpuszczę i obejrzę starszą wersję już po seansie filmu Finchera.
Osobiście polecam najpierw przeczytanie książki, potem możesz się zastanawiać która wersje filmu obejrzeć najpierw :) pzdr.
Dobrze w takim razie napisze tak, jest to thriller z w pewnym stopniu szkoujacym zakonczeniem jak to nazwałeś. Ja sam nie oglądałem wersji Szwedzkiej ale słyszałem od znajomego, że jest słaba i nie oddaje tego co się odczuwa czytając książke. Gdybym był na Twoim miejscu poczekałbym na wersje Finchera.
Zależy co jest dla ciebie szokujące. Samo zakończenie może nie jest zaskakujące pod względem fabularnym, bo cała historia do tego prowadziła (jak to w kryminale, jest kilku podejrzanych, ty obstawiasz kto może być mordercą, i trafisz albo nie), ale cała opowieść (swoją drogą mistrzowsko poprowadzona) obfituje w kilka mocnych, niespodziewanych zwrotów akcji. Ja osobiście polecam przeczytać całą trylogię (po półtora roku przerwy ponownie sięgnąłem na półkę, by się przygotować przed premierą), potem obejrzeć szwedzką ekranizację (co również zamierzam uczynić za jakiś miesiąc), a następnie pójść maksymalnie nakręconym do kina. Ale skoro nie chce ci się czytać (co akurat w tym przypadku jest moim zdaniem dużym błędem), to nadal mimo to doradzam obejrzeć europejską trylogię.
Szwedzka trylogia jest wg mnie genialna. Uwielbiam ją zwłaszcza dwie kolejne części, które z pierwszą nie mają nic wspólnegi i skupiają się raczej na samej Lisbeth. Ponadto polecam ją obejrzeć dla wspaniałej Noomi Rapace.
W Amerykańskiej i tak ma być trochę przemodelowane zakończenie więc możesz najpierw oryginał oglądnąć. Tak dla porównania. I tak najlepszym wyjściem byłoby przeczytanie świetnej książki.
Ale nie czytaj kilka dni/tygodni przed premierą - ja tak zrobiłem przed szwedzkim filmem i zamiast skupić nie na nim, cały czas liczyłem różnice między książką a filmem. Podobnie miałem ostatnio z "Milczeniem Owiec". Nigdy więcej nie popełnię tego błędu, że przeczytam literacki pierwowzór na krótki czas przed premierą ekranizacji. Przyjemność z oglądania filmu, przynajmniej w moim przypadku, cierpi na tym strasznie.