Uważam, że obydwie wersje były bardzo dobre. Wersja szwedzka bardziej trzymała mnie w napięciu, bo oglądałam ją jako pierwszą i nie znałam treści. Natomiast wydaje mi się, że wersja amerykańska była może lepiej nakręcona (wiadomo - większy budżet).
Co do roli Lisbeth Salander, to muszę przyznać, że chyba bardziej podobała mi się Noomi Rapace. To znaczy wcale nie uważam, że Rooney Mara zagrała źle - wręcz przeciwnie - doceniam kawał dobrej roboty, jaką odwaliła, ale Noomi Rapace była dla mnie bardziej kobieca i jakaś taka sympatyczniejsza, podczas gdy R. Mara wyglądała jak dla mnie za bardzo jakoś "chłopięco" i aseksualnie (gdybym była facetem, to bym na nią nie poleciała, jeśli mogę tak to ująć). Ale to tylko moje subiektywne odczucie....