"Dziewczyny Cheetah" to jeden z gorszych filmów młodzieżowych, jakie miałem przyjemność ostatnio oglądnąć. Film nudny i przewidywalny, a najgorsze, że był strasznie naciągany i po prostu głupi.

Do drugiej części podchodziłem sceptycznie, jednak okazała się dużą odskocznią od 'jedynki". Tu każda bohaterka ma swoją historię, a nie jak w poprzedniej części, gdzie Dorinda i Aqua stanowiły tylko tło. To jest bardzo duży, gdyż możemy poznać je i się z nimi utożsamić. Także na plus są utworki wykonane przez zespół.

W poprzedniej części żadna z aktorek nie wybiła się na tle obsady, jednak tutaj każda w zasadzie wykreowała barwną postać. Raven-Symoné świetnie wcieliła się w ambitną i wymagającą piosenkarkę, Adrienne Bailon w zagubioną nastolatkę nie potrafiącą zaakceptować partnera swojej matki, Sabrina Bryan w uzdolnioną tancerkę oraz Kiely Williams w uroczą i sympatyczną artystkę.

Każda z nich potrafiła dobrze wczuć się w swoją rolę, jednak tutaj każdą scenę kradła Kiely Williams. Mimo, iż jej bohaterka była najrzadziej pokazywaną członkinią zespoły to ona była najbardziej zauważalną postacią. Aktorka zagrała bardzo zabawną postać, która naprawdę bawiła.

Film mimo, iż nie jest szczególnie wymagający, wcale nie jest taki płytki. Poprzednia część faktycznie przedstawiła bohaterki niczym "pustaki", jednak tu to uległo zmianie. Całość ogląda się bardzo przyjemnie i seans się nie dłuży. Wadą jest polski dubbing!

Oceniam na 7/10. Początkowo chciałem dać 8, jednak uznałem, że to troche za dużo, jednak gdyby była taka opcja to dałbym 7.5/10. Polecam!