Może nie jest to kinowe doświadczenie na poziomie Substancji, ale wyszedłem z kina ze łzami w oczach, ale jednocześnie jakiś usatysfakcjonowany i zadowolony że zobaczyło się coś wyraźnie odstającego od średniej. Miało się świadomość że twrócy wielokrotnie podczas filmu stosują na mnie dośc tanie zagrywki enocjonalne, matka/syn, ckliwa muzyka, patos, bohaterskie poświęcenia, "nie chcę ale muszę", "od zera dp bohatera", arki Noego itd itp ale wszystko to ubrane jest w przepiękną animację, jakąś świeżą, chwytającą za serce historyjkę, gdzie angażujemy się i dopingujemy bohaterom, niezły humor. I tak jak W głowie się nie mieści 2 to był poziom wzruszsjącego Było sobie życie, Dziki robot to emocjonalnie poziom Króla lwa. Jak dla mnie przyszłoroczny Oscar.