to trochę przesadzona jest szybkość procesu przyswajania norm cywilizacyjnych.
Szczególnie, jeżeli chodzi o początkowy okres. Przykład: chłopiec szybko przekonał się do
samodzielnego zakładania ubrań, choć jest to IMO totalny skok pomiędzy zwierzęcością,
a cywilizowaniem. Ponadto sama precyzja ruchów potrzebna np. do zapięcia guzika nie
pomaga chłopcu w szybkiej nauce znacznie prostszej rzeczy, jaką jest otwieranie szafy
przy pomocy klucza - w tej scenie widzimy, jak "bezwładne" są dłonie chłopca.
Ponadto metoda wychowawcza w postaci dawaniu dziecku mleka niezależnie od tego,
czy wypowie słowo, czy nie, wydaje się być mało efektywna, w filmie jednak jest. Moim
zdaniem dzięki takiej metodzie chłopiec nauczy się, że chyba coś od niego chcą zanim
dostanie mleko, ale jeżeli dostatecznie długo tego nie uczyni, to i tak je dostanie. Natura
uczy się działać po najmniejszej linii oporu.
Poza tym: dlaczego dziecko w stanie dzikim miota głową i kończynami na wszystkie
strony, jakby było upośledzone? Rozumiem, że chodziło o to, by ukazać jego dzikość, ale
powiedzmy sobie - czy dziki wilk miota głową i kończynami na wszystkie strony? A może
lew? Albo sarna?
Jeszcze bym się czepił początkowej sekwencji, w której dzikusa gonią dwa psy
myśliwskie. Gdy go doganiają, chłopiec skręca jednemu z nich kark, podczas gdy drogi,
zamiast go zaatakować, grzecznie skuczy na boczku. Czy w takiej sytuacji tak zachowuje
się pies?
I w ogóle kilka jeszcze bzdurek moim zdaniem, niemniej film dostał ode mnie 8/10 za
klimat, dobre zdjęcia, ciekawy temat oraz dobrze dobraną warstwę dźwiękową. Bardzo
mi się podobał.
Z tego co ja wiem film przedstawia prawdziwą historię i był nakręcony na podstawie dość szczegółowych zapisków tego nauczyciela, które prowadził tak jak to było w filmie. Opisywał czego chłopiec się nauczył i jakie metody stosował. Oczywiście niektóre metody są krytykowane, inne uznane za prekursorskie. Albo inaczej są inne opinie.
Co do miotania głową jak by był upośledzony - fachowcy twierdzą, że mógł być upośledzony w stopniu lekkim, gdyż z zapisków objawy na to wskazują. Oczywiście to tylko hipotezy i nie ma pewności. No i takie kiwanie się może być charakterystycznej dla choroby sierocej, co w jego przypadku nie dziwi.
Co do choroby sierocej to faktycznie jednym z charakterystycznych objawów jest kiwanie spotykane u dzieci wychowujących się w domach dziecka. Natomiast zupełną bzdurą jest łączenie upośledzenia w stopniu lekkim z tym objawem. Bardziej wskazywałoby to na autyzm, przy którym to zaburzeniu osobowości może współwystępować upośledzenie umysłowe, ale nie musi. Zresztą bardzo dużo u tego chłopca jest objawów, które występują u autystyków - słyszy, ale nie słucha, widzi, ale nie patrzy. Zresztą metody behawioralne jakie tutaj są stosowane do nauki Wiktora różnych czynności, również wykorzystuje się w terapii autyzmu.
Ja też miałam trochę wątpliwości co do szybkości uczenia się dzieciaka, ale skoro były zapiski... trzeba poszukać.