Film szybko się zestarzał, gdyż akcja rozgrywa się w roku 2000 i nic co w filmie zostało przedstawione nie pasuje do tego co dziś mamy. To w zasadzie film sensacyjny z elementem science-fiction, który do fabuły niewiele wnosi.
Najbardziej w tym filmie rozbawiła mnie scena w której prezenterka wiadomości podaje w telewizji, że Muammar Kaddafi dostał pokojową nagrodę nobla. To chyba najbardziej nietrafiona wizja przyszłości.
W tej samem scenie prezenterka podaje, że prezydentem USA zostanie kobieta. Dziś to już nie szokuje, ale wtedy nikomu do głowy nie przyszło, że USA będą miały czarnego prezydenta.
Jak dla mnie, to nie ma znaczenia, kiedy została umiejscowiona akcja filmu. Gdyby teraz cyfrowo przesunąć to wszystko o 20 lat do przodu, film znów byłby na czasie. Najważniejszy był oryginalny scenariusz i świetne reżyseria Kathryn Bigelow, której filmy bardzo sobie cenię. Aktorsko też wszyscy wypadli świetnie, chociaż trudno, żeby było inaczej. W końcu na nowicjuszy nie trafiło. ;)
Ale przeciez to, o czym piszesz, bylo zamierzone. Zart z Kaddafim, data mocno naciagana (w momencie produkcji filmu było już wiadomo, że nie tak będzie wygladać rok 2000)...
Druga sprawa to taka że mimo że data już minęła dawno temu - zawsze można to umiejscowić w alternatywnej rzeczywistości.
Rok w którym dzieje się akcja nie ma nic wspólnego z ponadczasowością dzieła. Film był dosyć futurystyczny, ale w delikatny sposób. I nie rozumiem jak główny przedmiot napędzający fabułę miał nie być istotny (mówię o urządzeniu umożliwiającym wizje w pełnym spektrum wrażeń).
Powinny być emoty z facepalmem. A najbardziej to mnie rozbawiła twoja chaotyczna składnia.
Nie zgodzę się z tym, że film nie jest na czasie. Owszem, świat w roku 2000 czy nawet dzisiaj nie wygląda tak jak świat przedstawiony w filmie, ale niewiele nam już brakuje. Ludzie protestujący na ulicach są i będą. Mało to wszelkich oburzonych dzisiaj? Droga benzyna? Może nie kosztuje 30$ za galon, ale i tak jej ceny przekraczają wszelkie normy. Przemoc w szkołach? Jest i w dodatku przybiera coraz bardziej na sile. Kaddafi może nie dostał pokojowej nagrody Nobla, ale nie przeszkadzało mu to ściskać się przed kamerami z przywódcami krajów Europy Zachodniej. A nagroda Nobla też się znalazła, dla Obamy prowadzącego wtedy wojny w dwóch krajach. Prezydenta kobiety w USA jeszcze nie było, ale czarny już się znalazł.
A co głównego założenia filmu i SQUIDA, to jak się okazało wcale tego nie potrzebujemy. Poprawcie mnie jeżeli się mylę, ale czy główną ideą nie było dzielenie się najbardziej osobistą rzeczą jaką człowiek posiada czyli wspomnieniami i przeżyciami? A mało dzisiaj mamy ludzi publikujących na Facepalmie różne rzeczy ,o których normalnie nie powinno się wspominać?
"OMG, postawiłam kloca wielkości urodzinowego tortu. OMG jaki wielki!
14 osób lubi to"
Do całkowitego dzielenia się przeżyciami trochę jeszcze brakuje, ale nie tak dużo jak by się mogło wydawać.
Według mnie SQUIDA może nie jest potrzebna i da się bez niej żyć, ale była by mega opcją. Jak z tym typem na wózku inwalidzkim, który biegł po plaży. Kwestia tego typu czy np. niewidomi mogli by z tego korzystać i jak by na to oddziaływali inni, chorzy z różnymi chorobami i nie tylko. Ja bym mógł to opatentować i wciskać ludziom.
A gdyby akcję filmu ustawili na 2020, to by się nie zestarzał? Włącz mózg czasami, nie musisz się bać, że ci wybuchnie.
To poniżej pasa, ale przytoczę kontekst tych newsów:
"Astrolodzy stawiają przepowiednie na nowe tysiąclecie, niektóre dość nieprawdopodobne: Kaddafi dostanie pokojową nagrodę Nobla itd" - taka jest tiwi zawsze podaje takie zabawne pierdółki.
Film oddawał główne niepokoje lat 90. w Los Angeles. Jest po zamieszkach i rozpierduchach po pobiciu Kinga, a przewidział aferę korupcyjną gliniarzy z Rampart i spadek zaufania. Gdyby czarni raperzy nie zaczęli tyle zarabiać to kto wie, co by tam wybuchło.
Odniosłem wrażenie, że celem filmu nie było przewidywanie przyszłości, a raczej taka przejaskrawiona karykatura ówczesnych Stanów. W Robocopie było to samo :D
Czy na czasie czy nie to zalezy od tego kiedy sie ten film obejrzało;p
Wg mnie film jest fajnym obrazem społeczeństwa przyszłości, film moze nie powala fabułą ale ma w sobie coś czegoinne filmy S.F nie mają a co powinny mieć jesli chodzi o ten gatunek filmowy - chodzi o nastrój i klimat.
Niepokojący nastrój końca lat 90 tych, strach przed nową era i przed nieznanym świetnie czuć w tym filmie chociaż w cale nie jest dosłownie to pokazane. Filmy z tego okrezu właśnie tym się charakteryzują, niepokojem zwiazanym z nadejsciem nowej ery. Ten sam klimat mamy W Matrixie, Johhnym Mnemonicu, Kosiarzu umysłów...
W zasadzie się z Tobą zgadzam - klimat i nastrój były świetne (mrok niczym w Blade Runner). Niestety, cukierkowa amerykańska końcówka położyła cały film - oczywiście w moim odczuciu.
To o czym piszesz potwierdza właśnie coś zupełnie innego. To że ten film jest bardzo na czasie. To, że prezydentem została osoba czarnoskóra, a nie kobieta świadczy też o czymś innym. O tym że w Ameryce kobieta na wysokim stanowisku to wciąż nie coś tak powszechnego jak w Europie. Być może Amerykanom łatwiej było zaakceptować czarnoskórego mężczyznę na stanowisku prezydenta niż kobietę. Zresztą jak sam przyznajesz, nawet wybór czarnoskórego mężczyzny był czymś nie do pomyślenia parę lat wcześniej. Co do Kadaffiego i nagrody Nobla, można to równie dobrze potraktować jako alternatywną wersję historii. To że arabska wiosna miała miejsce to fakt, ale nie było to zdarzenie, które można było przewidzieć. Siła tej sytuacji polega na tym, że to się zdarzyło choć nie musiało, bo przecież "zapalnikiem" było jedno z pozoru nieistotne zdarzenie.
W międzyczasie miało miejsce wiele wydarzeń mniej szczęśliwych, typu wojna w Iraku, wojna z terroryzmem, tajne więzienia itd. itp.
To pokazuje w jak płynnym, szybko zmieniającym się i nieprzewidywalnym świecie żyjemy. Inaczej w "dziwnym" (czytaj ponowoczesnym) świecie. O tym też jest ten film.