Zasiadając do seansu nie wiedziałem nawet że to dzieło Bigelow także pozytywnie zaskoczyłem się widząc napisy końcowe, bo film bardzo udany. Nie sądziłem że tak brutalny obraz mógł wyjść spod ręki kobiety.
Wizja społeczeństwa i ustroju typowo cyberpunkowa, pasuje idealnie do tematyki. Całość kręci się wokół urządzenia pozwalającego rejestrować na taśmie część rzeczywistości którą doświadcza druga osoba nagrywając ją. I potem ten wycinek doznań opartych na wszystkich zmysłach (a nie tylko wzroku i słuchu jak w kinie) jest sprzedawany na czarnym rynku. Oczywiście większość to porno ale są i piękne obrazy. Bardzo to wszystko ciekawe i wciągające. W dodatku okraszone niesamowitą muzyką: jeśli ktoś lubi jak ja połączenie metalu, rocka, rapu i elektroniki to musi zobaczyć. Teraz wiem skąd Lynch w "zagubionej autostradzie" zaczerpnął pomysł z intrygującymi kasetami utrwalającymi buszowanie po własnym domu przez obcą osobę.
Jedyne co wadziło z lekka to intryga, z dość przesadzonym i efekciarskim zakończeniem, ale i tak udany seans.
Jest w tym filmie pewien absolutnie ciekawy, brutalny, obrzydliwy wręcz motyw, który jest możliwy do uzyskania tylko w konwencji SF. Mianowicie ofiara dzięki pewnemu urządzeniu może doświadczyć świadomości mordercy który właśnie ją morduje. Ofiara będąc już u kresu sił w swoim mózgu odczuwa zaspokojenie jakie odczuwa zabijający ją oprawca, widzi swoją śmierć jego oczami. brrr...
7/10