Moim zdaniem komedie Lubaszenki są jedynie zbiorem gagów. Czasami lepszych, czasem gorszych ale jedynie zbiorem. Nie stanowią one dla mnie żadnej spójnej całości.
E=mc2 to najsłabszy z tych zbiorów. przez cały film uśmiechnąłem się zaledwie kilka razy. Nie broni tej produkcji ani obsada (zreszta taka sama jak zawsze) ani słone żarty (normalnie bedące mocną stroną filmów Lubaszenki)
Jak dla mnie: :(