Postać Ediego narodziła się z obserwowania przez okno pijaczka, który regularnie, codziennie woził złom do skupu i z historii pewnego mnicha buddyjskiego, który został niesłusznie oskarżony o gwałt na dziewczynce...niesłusznie, ale zdecydował się przyjąć karę i wychować dziecko. I tak otrzymaliśmy "Ediego"...film skromny, a jednocześnie dojrzały...pełny polskiej rzeczywistości, realizmu, a jednocześnie bajkowy..."Edi" jest taką polską, szarą, smutno-optymistyczną Amelką, przynajmniej w moich oczach...Film piękny, dający dużo do myślenia.....mam jednak jeden zarzut: wzruszył, ale nie wycisnął z moich oczu łez...a powinien...a mało brakowało...a szkoda....