Czym się tu zachwycać??? Wszyscy krzyczą prawdziwy, wzruszający, głęboki, piękny!!! Chyba oglądali inny film, bo ja nic takiego nie zauważyłem... No prawie, bo zdjęcia są całkiem dobre... ale reszta? Prawdziwy? Ani trochę!!! Dla mnie bohaterowie i cała ta historia są sztuczne, wymyślone przez scenarzystę, opierające się na schematch myślowych i stereotypach! Postaci postępują więc wielokrotnie niekonsekwentnie, nielogicznie... tak żeby z góry upatrzony wynik (morał) został osiągnięty... A najbardziej drażniący pod względem sztuczności jest niestety Edi... Jak tylko zaczynał mówić zbierało mi się na wymioty... pomijając już poziom gry aktorskiej Pana Gołębiowskiego... niemal każde słowo wypowiedziane przez niego to złota myśl, aforyzm... a tak naprawdę banalne, pseudo-filozoficzne pie*rzenie! Wzruszający? Może... ale fałszywie! Bo tak naprawdę reżyser wzrusza widza tanim chwytem... z okolic telenoweli... Bohaterowi zostaje odebrane dziecko, które nadało sens jego życiu... Niemal w każdych okolicznościach taka scena będzie wzruszająca... Słowem łatwizna! Głęboki? Skądże! Ale bardzo się stara!!! Z całych sił, w każdej scenie... Jednak nie wiele z tego wychodzi! Myślę, że mimo wszystko byłby to dobry film, gdyby tak bardzo się nie starał być czymś więcej niż faktycznie jest... Wyżej dupy nie podskoczysz... (czy jakoś tak)
moze prostotą?
ok, moze i nie podskoczysz, ale trzaskalski wcale skakac nie chce, to zaden kurwa kangur. moze i film nie jest arcydzielem, lekko smierdzi naiwnoscia w typie kolorow raju, ale nie bez przesady, znowu taki beznadziejny nie jest. pierwsza scena, deszcz katharsis oczyszczenie, triche kojarzy mi sie z nozem z wodzie i scena, kiedy mlody chodzi po tafli wody - samo uchwycenie w kadrze kropli deszczu, naprawde niezla sekwencja. dobra zgadzam sie, ze fabuła jest totalnie do przewidzenia i malo w niej oryginalnosci, ale ta naiwnosc moim zdaniem jest zamierzona i wcale rezyser nie byl nastawiony na robienie z widza kretyna, ktoremu trza opowiedziec jakas cholerna bajeczke, zeby przekazac 'prawdy o zyciu'. chociaz wlasnie te prawdy sa w jakims stopniu wyswiechtane to jednak prawdami pozostaja...
poza tym do cholery, Edi wcale nie pretenduje do miana arcydziela ostatnich lat kinematografii polskiej, ktorej notabene juz prawie nie ma, moim zdaniem to film plasujacy sie doskonale w ramach Pokolenia 2000, trzaskalski moze sobie reke podac z szumowska...
ale co do golebiewskiego to sie nie zgadzam, sorry, ale biedak serio ma wade wymowy, nie ogladales wakacji z duchami? i w ogole uwazam, ze jesli komus nalezala sie nagroda to operatorowi (za wspomniana juz sekwencje) i osobie od castingu - obsada byla zajebista..
głeboki? zalezy co nazywasz glebia. spojrz na ediego, po cholere jakas tam glebia skoro wystarczy prostota. wazne jest swoje zycie, a glebie zostaw adla kolegi almadovara.
s. jedna scena jest total kiczowata, fakt - ta cholerna fascynacja dogma sie chyab nigdy nie skonczy... ale to tylko jedna scena, nie skresla calego filmu.
osobiscie widzialam gorsze.
A właśnie, że chce!
Zgadzam się, Trzaskalski nie jest kangurem, ale jednak próbuje za wszelką cenę skakać... I to jest właśnie największa wada tego filmu... Próbuje udawać arcydzieło, pełne mądrości, głębi, prawdy o życiu... A tak naprawdę jest zlepkiem schematów ujętych w ładnych obrazkach... A co do Gołębiowskiego to źle mnie zrozumiałaś... uważam, że nie jest on wielkim aktorem, jednka tak beznadziejnie i sztucznie napisanej roli nie ożywiłby nawet największy z wielkich... Moje mdłości powodowała nie jego wymowa, tylko banalne pseudo-mądrości które wypowiadał !....
I jeszcze jedno... przyznaję się szczerze... uznałbym ten film za dobry/przyzwoity, gdyby twórcy tworząc go, a widzowie opisując... nie chcieli za wszelką cenę zrobić z niego genialnego arcydzieła... którym na pewno nie jest!!!
a kto mowi o arcydziele?
czy w mojej wypowiedzi bylo chciaz jedno zdanie, ktore wskazywaloby ze ten film jest moim zdaniem arcydzielem???? wybacz, ale albo ja nie wiem, co pisze, albo ty zle odczytales caly moj wywod na ten temat.
spoko, mozesz miec inne zdanie (ja uwazam ze trzaskalski ten oklepany schemat wybral celowo, moze tak mu bylo latwiej, a moze myslal ze bedzie oryginalny, bo teraz i tak wszyscy boja sie oklepanych tekstow i naiwnych historyjek tworzac tym samym mdle i cholernie pseudoglebokie 'obrazy z zycia'), ale nie wmawiaj mi czegos, czego sama nie napisalam, ok?
to o czym my rozmawiamy?
Zgadzamy się w 100 % ! Oboje uważamy, że "Edi" nie jest arcydziełem filmowym, a tylko przeciętnym, schematycznym filmem, który wyróżnił się tylko dzięki wyjałowieniu polskiego filmu... Spragnieni wartościowego kina widzowie po latach wędrówki po polskiej filmowej pustyni zobaczyli rosnący na niej chwast i przez pomyłkę (lub udar) uwierzyli, że znaleźli w końcu oazę!!!
Lepiej rozmawiać o wartościowszych filmach... Pozdrawiam :)
pakt o nieagresji, hehe
no dobra, rozumiem. moze nie zgadzamy sie w 100%, ale ok. chociaz serio podobala mi sie metafora z tym polskim kinem, chociaz troche za bardzo pompatyczna i lekko zuzyta przenosnia (co sam zarzucales ediemu) ma w sobie wiele prawdy. niestety...
no miejmy nadziemy, ze gutak zajmie sie dystrybucja takze polskich filmow, bo z tego co widac na rywina juz liczyc na razie nie ma co, hehehe
ja rozniez pozdrawiam:)