Zastanawiam się czy to świadomy manifest lewicowy czy przewrotna satyra na naiwność lewicowych pogladów. Od początku do końca poglądy socjalistyczne przedstawione są jako dobre i poprawne, a kapitalizm jest oczywiście czymś strasznym. Kapitalista rzecz jasna okazuje się ostatecznie zły. Diagnoza filmu - że władza pieniądza jest zła - wydaje się prawdziwa, ale czy poglądy typu "należy mi się bo tak" są w porządku? Krytyka kapitalizmu nie przeszkadza w czerpaniu z niego korzyści?
"Należy mi się, bo tak" nie jest w porządku, ale osobiście nie zauważyłam takiej tendencji w filmie, oświećcie mnie.
A Co do zarzutów, że socjalizm jest przedstawiony w dobrym świetle, a kapitalizm nie, to uważam, że tak czy inaczej byłoby to nieuniknione, niezależnie w którą stronę. Jeśli zrobiliby film z neutralnego punktu widzenia, to nie dość że byłoby cholernie trudno, bo chyba każdy ma jakieś poglądy, to jeszcze wyszłoby niezbyt ciekawie. Może się mylę, ale reżyser chyba chciał wywołać małe spekulacje na ten temat.
Nie wiem, może niektórzy potraktują to, jako swoisty ukłon w stronę lewicy (coś na kształt komunizmu w "Goodbye Lenin"), może inni wezmą to jako już wymienioną satyrę, a jeszcze inni pomyślą, że autor miał na myśli tylko i wyłącznie krytykę i zniewagę kapitalizmu. ile ludzi, ile poglądów, tyle odpowiedzi. ale to chyba dobrze, że jeden film wywołuje tą nutę zastanowienia?
A krytyka kapitalizmu nie przeszkadza w czerpaniu z niego korzyści, bo mimo sprzeczności staramy się wykorzystać wszystko. Jak narzekamy na deszcz, to w gruncie rzeczy i tak z jednej strony się cieszymy, że nie trzeba podlewać ogródka.
nie wiem czy ktoś z tego mojego zawiłego toku myślenia coś zrozumie, ale ja jeszcze dodam, że naprawdę fajnie napisany post, eq. :)
Moim zdaniem słowa wypowiedziane(''lewak przed trzydziestką ma serce, a po nie ma rozumu'') przez Hardenberga w rozmowie z bodajże Peterem najlepiej ukazują niemożność porozumienia się pokoleń. Młodzi chcą zmieniać świat, są idealistami, starzy przyzwyczaili się do panujących w świecie reguł i nie walczą z tym. Zgadzam się z tym ze reżyser świadomie wprowadza widza w pewna mieszankę... raz widzimy bardzo dobre argumenty człowieka który już trochę pożył na tym świecie oraz trójkę zapaleńców chcących po prostu walczyć, buntować się.
Ja patrzyłam na ten film jak na satyrę, chociaż wiem, że niestety nią nie był. Nie uważam by Heidenberg okazał się zły. Każdy normalny człowiek na jego miejscu wezwałby policję i domagał się aby ukarano porywaczy a to, ze przedtem próbował oszukać tych idiotów świadczy tylko o jego inteligencji i umiejętności zachowania zimnej krwi.
Również odebrałem ten film satyrycznie, choć nie jestem pewien czy to efekt zamierzony, czy może wyszło tak przez przypadek. Ciężko powiedzieć, w każdym razie trójka młodych bohaterów jest tak ciężkimi idiotami, że na ich losy trudno patrzeć z choćby odrobiną sympatii lub zrozumienia.
Niemcy już mieli krwawe potyczki z kontestującą kapitalizm grupą Baader-Meinhof, ale najwyraźniej nie wysnuli odpowiednich wniosków, skoro kręcą propagujące lewackie myślenie filmy.
Moim zdaniem film ośmieszył lewackość w dzisiejszych czasach.. w sumie wyszło na to, że mając wielką rybę w ręku banda lewicujących buntowników stchórzyła, wycofała się z braku pomysłu, pokłócili się o kobietę. Niby przyjaźń wygrała ale ideały "zbawienia" świata padły...
Nie wiem czy wiesz, ale porwanie tego typa nie było planowane, nawet wtargnięcie do jego domu to był total spontan, więc słabo, że zarzucasz im tchórzostwo i brak pomysłu, bo robili co mogli, żeby wszyscy wyszli cało z tej opresji i z honorem. A najgorsze, że na podstawie jakiegoś scenariusza generalizujesz, twierdząc, że film ośmiesza "lewackość" w dzisiejszych czasach.
nigdy bym nie porwał człowieka, no chyba, że byłbym w ekstremalnej sytuacji - wojna, zagrożenie zycia moich bliskich. W tym przypadku była to nieodpowiedzialna zabawa dwojga ludzi. Oczywiście to jest film, wiem, że musi być intryga, nieodpowiedzialność, spontan.... ale jeśli jest w tym przesłanie, to ja takie przeslanie wyśmiewam.
Lewackość jest nie tyle śmieszna ile tragiczna, a film robi z lewaków bohaterów. Bynajmniej zadufany w sobie szycha żyjący w wilii otoczony mercedesami nie jest też jakimś tam moim wzorcem, ale jeśli dorobił się uczciwie - a sądząc z filmu nie był synem jakiegoś tam milionera ani uwikłanym w polityczne układy, to nie można takiego człowieka uważać za złego i domagać się od niego by zbawiał świat.
Lewactwo czyni szkode Europie - wspiera etatyzm i wykorzystywanie systemu ubezpieczeń społecznych, sprowadza się do tego, że duża część ludzi robi na nierobów. Pakiety klimatyczne i wspieranie etatyzmu wyparło przemysl z Europy do..komunistycznych Chin. Kolejne pakiety klimatyczne - cofna kontynent do średniowiecza, a kolejne wpuszczanie uciesnionych z krajów islamskich do czasów barbarzyńskich. Deptanie wartości chrześcijańskich przy jednoczesnym wsparciu dla imigracji islamskiej jest nie tyle strzałem w stope ile w głowę.
Jedno mi się podobało - gadka o narkotykach. Człowiek ma swoje narkotyki - wyzwala je przez sport, miłość etc.
kapitalizm też jest śmieszny i tragiczny... nie ma co tak rozgraniczać, oba systemy mają swoje ekstremizmy, które prowadzą do tragedii
film ciekawy, bo nie odbieram go jako rozmowę pod tytułem "komunizm czy kapitalizm", ale jako chęć zmiany, jako walkę idealizmu z przyziemnym światem
roznica pomiędzy skrajnym kapitalizmem a skrajnym socjalizmem jest taka ze dzięki temu pierwszemu usa stało się swiatowa potega gospodarcza która jest do tej pory pomimo dużego w obecnych czasach interwencjonizmu. To samo Niemcy. Poczytaj o reformie erharda. A skrajny socjalizm to 100 milinow ofiar na całym swiecie
na "sukces" USA składa się wiele czynników, poprzez podbój ogromnych obszarów ziemi i praktycznie całkowite wybicie rdzennej ludności, poprzez charakter WW2, gdzie to amerykanie nie tylko zaangażowali się dość późno, ale i poza wyjątkami (typu Pearl Harbour) walka toczyła się poza obszarem ich kraju, więc i zniszczenia dokonywane były poza tym obszarem, nie wspominając też, że to wtedy została napędzona ich gospodarka (a przecież dopiero po drugiej wojnie światowej USA stało się potęgą międzynarodową). Poza tym, jeśli nawet mówimy o tym okresie (czyli lata 30-40 XX wieku) to już wtedy nie nazwałbym tego czystym kapitalizmem, jeśli chodzi o Stany Zjednoczone.
Nie znaczy to, że nie uważam, że kapitalizm jest skuteczniejszy od socjalizmu. Jest, tyle, że ta skuteczność niesie za sobą również poważne konsekwencje, które warto wziąć pod uwagę. Nie jestem żadnym socjalistycznym psychofanem,po prostu uważam złoty środek za najlepsze rozwiązanie.
to chyba zgodzisz się, że sukcesu stanów zjednoczonych nie można rozpatrywać tylko w kategoriach "bo mieli kapitalizm w XIX wieku".