Chyba do tego, żeby cliche stało się za dość i nawet film o eksperymencie naukowym miał swój wątek miłosny.
Ogólnie film jest dobry, i trzyma w napięciu. Warto przeczytać na wikipedii o przebiegu prawdziwego eksperymentu, nie zakończył się aż taką paranoją i rzeźnią.
Chyba nie tylko wątek miłosny. Więzień nr 82, ten od budki z piwem, nie miał żadnych przyjaciół. A jakich przyjaciół miał Tarek, były dziennikarz jeżdżący na taryfie i spędzający samotne wieczory przy papierosie? Niewiele wiadomo o jego życiu prywatnym, z wyjątkiem tego, że wypadł z dziennikarskiej gry i wykonuje teraz pracę przez większość uważaną za "dodatkowe" zajęcie (takie ja-sobie-dorabiam-po-godzinach). Od chwili poznania Dory coś się zmienia. Tak jakby ten jeden wspólny wieczór obudził u Tarka refleksję nad życiem, takie ostrożne marzenie, co by było, gdyby... Zwróć uwagę, że 77 najłatwiej wciela się w rolę "prawdziwego" więźnia (cóż, dla niego to również dziennikarski eksperyment), ale kiedy sprawy przybierają zły obrót, to właśnie wspomnienie Dory pomaga mu przetrwać bicie, upokorzenia i daje siłę do podjęcia dalszej gry.